Komisja Europejska przeprowadzi w Polsce inspekcję w sprawie połowów dorszy. KE podkreśla, że to polskie władze są odpowiedzialne za przestrzeganie zakazu przez rybaków. Polscy inspektorzy wykryli już pierwszy przypadek jego złamania – na pokładzie trzech kutrów z Jastarni znaleziono 3,5 tony ryb.

Ministerstwo gospodarki morskiej nie zamierza jednak na razie karać rybaków. Ministerstwo nie zachęca do łamania prawa, ale z drugiej strony, znając bardzo ciężką sytuację rybaków, mogę powiedzieć, że nie będą wyciągane póki co jakieś konsekwencje karne - powiedział Krzysztof Gogola, rzecznik resortu.

Rybacy, którzy obradowali w środę w Ustce i Kołobrzegu podjęli decyzję o wypłynięciu w morze na połowy dorsza.

Rozpoczęcie połowów dorsza będzie oznaczało złamanie wprowadzonego w lipcu br. przez Komisję Europejską zakazu połowów tej ryby na Bałtyku Wschodnim. Zakaz zaczął obowiązywać 16 września, po zakończeniu trwającego trzy miesiące okresu ochronnego dla dorsza i ma trwać do końca 2007 r. Zakaz dotyczy jedynie jednostek pływających pod polską banderą.

Rzecznik Ministerstwa Gospodarki Morskiej Krzysztof Gogol, pytany o zabieranie licencji łamiącym lipcowe rozporządzenie KE, powiedział, że żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.

KE wprowadziła go w lipcu, po tym jak unijni kontrolerzy stwierdzili, że Polska trzykrotnie przekroczyła przyznany jej na bieżący rok limit połowowy, który wynosił 10,8 tys. ton. Zdaniem rybaków i resortu gospodarki morskiej utrzymanie zakazu może grozić nawet likwidacją tej gałęzi gospodarki.