Turcja nie wejdzie do Unii Europejskiej tak długo, jak wyspa Cypr będzie podzielona - powiedział premier przewodniczącej w tym półroczu UE Grecji Costas Simitis. Według niego warunkiem przyjęcia Turcji do wspólnoty jest spełnienie przez nią podstawowych warunków wstępnych, do których należy m.in. uregulowanie zatargów z sąsiadami zgodnie z prawem międzynarodowym.

Linia dzieląca Cypr, oddziela także Turcję od Unii Europejskiej -powtórzył Simitis w czasie przemówienia transmitowanego przez telewizję.

Cypr, a faktycznie jego część grecka, została uznana na szczycie europejskim w Kopenhadze w grudniu 2002 r. za kandydata gotowego do przystąpienia do UE w maju 2004 r. Unia wolałaby widzieć w swym gronie Cypr zjednoczony, ale ostrzegła, że jeżeli Cypryjczycy greccy i tureccy nie dojdą do porozumienia, układ akcesyjny podpisze wyłącznie z Republiką Cypru.

Sprawa przezwyciężenia podziału Cypru była przedmiotem negocjacji w Kopenhadze podczas szczytu UE. Nie przyniosły one rezultatu, co nie przeszkodziło Unii zaprosić Cypru do członkostwa w UE w 2004 r. wraz z pozostałymi dziewięcioma krajami.

Cypr jest podzielony od czasu tureckiej inwazji na wyspę w lipcu 1974 r. Była ona odpowiedzią na przygotowany przez Greków cypryjskich, popieranych przez Ateny, nieudany zamach stanu w celu przyłączenia wyspy do Grecji.

Ostatnio fiaskiem zakończyły się ONZ-owskie próby wznowienia rozmów zjednoczeniowych pomiędzy przywódcami obu państw cypryjskich.

Turcja od dawna ubiega się o członkostwo w Unii Europejskiej. Jej prośby są ciągle odrzucane; Bruksela zarzuca Ankarze m.in. nie przestrzeganie praw człowieka. Na ostatnim szczycie UE w Kopenhadze - mimo silnych nacisków ze strony USA - bardzo mgliście nakreślono projekt integracji Turcji ze wspólnotą europejską.

FOTO: Archiwum RMF

04:15