Zdaniem wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Ananicza, rozszerzenie Unii Europejskiej jest możliwe nawet przed zakończeniem Konferencji Międzyrządowej, przygotowującej reformę wewnętrzną UE.

Rozszerzenie Unii nawet o pięć państw formalnie jest możliwe nawet dzisiaj, bo jedyną przeszkodą prawną mógłby być zapis ograniczający liczbę unijnych komisarzy do 20. "Gdyby to było pięć państw, to nie ma żadnej przeszkody formalnej - jest tylko kwestia woli politycznej" - podkreślił Ananicz. "We szystkich innych kwestiach, dotyczących zarówno traktatu z Maastricht jak i Traktatu Amsterdamskiego, nie ma przeszkód natury prawnej" - uważa

wiceminister spraw zagranicznych.

Z wolna i ostrożnie...

Ananicz przyznał jednak, że niektórzy unijni politycy uważają, że reforma wewnętrzna UE jest niezbędnym warunkiem rozszerzenia "Piętnastki". Ananicz podkreślił, że Polsce też zależy, żeby Unia Europejska się zreformowała. "Osobiście wolałbym wejść do Unii, która będzie działała znacznie sprawniej niż obecnie działa. Taka jest intencja polityków, którzy tę konferencję międzyrządową zapisali przy okazji traktatu z Amsterdamu" - powiedział. Ananicz jest przekonany, że rozszerzenie UE jest możliwe wcześniej niż w 2005 roku, jak to ostatnio wyliczył np. unijny komisarz ds. rolnictwa - Franz Fischler. "Moim zdaniem, jest politycznym błędem ustanawianie kalendarza zanim zostanie on przyjęty na Radzie UE w Nicei" - powiedział.

W dokumencie Agenda 2000, zawierającym strategię rozwoju UE do roku 2006 i zasady przyznawania środków na jej realizację, zapisana jest gotowość do rozszerzenia Unii Europejskiej w 2002 roku. Wspólnym postulatem państw kandydujących jest "zaprezentowanie w nieodległym terminie" kalendarza negocjacji i wyznaczenia ich daty zakończenia. "Najlepiej byłoby, gdyby przybliżenie lub nawet realizacja takiej decyzji nastąpiła w Nicei" - dodał Ananicz. Szczyt UE w Nicei odbędzie się grudniu 2000 na zakończenie 6-miesięcznego okresu francuskiego przewodnictwa "Piętnastki".

My swoje, oni swoje...

Wiceszef MSZ zwrócił również uwagę, że przyjęcie nowych członków do Unii może przyspieszyć równoległe prowadzenie obu procesów ratyfikacyjnych: traktatu nicejskiego dotyczącego wewnętrznej reformy unijnych instytucji i traktatów akcesyjnych. "To zależy od decyzji politycznej państw członkowskich" - podkreślił. Dyskusję w sprawie zróżnicowania tempa integracji przyszłej Europy (tzw. "Europy o kilku prędkościach") wiceminister spraw zagranicznych uznał za kwestię semantyczną, "pojmowania tego jak funkcjonuje UE, jakie są relacje między państwami członkowskimi". "Można sobie wyobrazić, że obszar eurolandu (11 państw, które przyjęły wspólną walutę euro), to jest jedna prędkość, a państwa takie jak Dania, Wielka Brytania czy Szwecja postępują do przodu z inną prędkością - nie wiem czy gorszą czy lepszą, to społeczeństwa tych państw muszą osądzić" - tłumaczył wiceminister. Podobnie było, jego zdaniem, z Układem z Schengen o otwarciu granic między państwami członkowskimi UE: pewna grupa państw podjęła inicjatywę, a inne nie były do tego gotowe lub tego nie chciały. "Polska akceptuje taki stan rzeczy, bo taka jest rzeczywistość" - powiedział Ananicz. Wiceminister spraw zagranicznych dodał, że Polska chce przystąpić do unii monetarnej i z szacunków strony polskiej wynika, że określone w Maastricht kryteria będzie w stanie spełnić około 2006 roku.

13:00