Premier Donald Tusk zapowiedział, że za rok pierwsi Polacy dostaną nowe dowody biometryczne z chipem, a za trzy lata staną się one również kartą pacjenta. W środę rząd przyjął założenia do projektu ustawy o nowych dowodach osobistych.

Zamiast zrealizować wcześniejsze obietnice dotyczące zniesienia obowiązku meldunkowego, premier złożył kolejne, że rząd upora się z meldunkami w 2010 roku. Tusk tłumaczył się oporem urzędników i instytucji, które chcą mieć o Polakach jak najwięcej informacji. Pierwszym krokiem do zmian ma być fakt, że na nowym dokumencie tożsamości nie będzie już adresu zamieszkania, bo dowód ma służyć wyłącznie do identyfikowania obywatela. Jeśli obywatel chce komuś podać adres, to jest jego wybór, a nie obowiązek. I w tę stronę idziemy - stwierdził premier.

Kluczowe w nowym dokumencie tożsamości będą dane elektroniczne zapisane w chipie, który ma być na tyle pojemny, by dowód stał się także kartą pacjenta. Narodowy Fundusz Zdrowia zrezygnuje z odrębnej karty, bo ta informacja będzie w tym chipie - zapewniał Tusk.

Jednak jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, NFZ jest zaskoczony, że ma rezygnować z budowy własnego systemu. Fundusz chce, by karta pacjenta zawierała także historię choroby i wykaz przepisanych leków. Gdyby te dane były umieszczone w chipie, to rodzi się pytanie, czy będą one bezpieczne i dostatecznie ukryte np. podczas policyjnej kontroli.

W nowych dokumentach nie będą zakodowane odciski palców. Zdaniem premiera, gdyby tak się stało, dowód stałby się „instrumentem przesadnej kontroli nad obywatelem”. Tusk zapewnił, że nowe dokumenty tożsamości będą od 2011 roku systematycznie zastępowały obecne dokumenty, którym skończy się ważność. Podkreślił, że będą wydawane nieodpłatnie.