"Pragnę sprostować, że nasz synek, który w czasie wypadku był w wózku, nie wypadł z niego. Był mocno przypięty pasami, dzięki czemu odniósł tylko niewielkie obrażenia" - napisała na Facebooku żona mężczyzny, który zginął w niedzielę w wypadku na ul. Sokratesa na Bielanach w Warszawie.

"W związku z pojawiającymi się licznie doniesieniami medialnymi o wypadku, w którym zginął mój mąż (...) pragnę sprostować, że nasz synek, który w czasie wypadku był w wózku, NIE WYPADŁ z niego. Był mocno przypięty pasami, dzięki czemu odniósł tylko niewielkie obrażenia" - przekazała na portalu społecznościowym kobieta (pisownia oryginalna).

Dodała, że poza kilkoma siniakami i zadrapaniami stan fizyczny dziecka jest bardzo dobry.

"Chciałabym w tym miejscu również zwrócić się z apelem do wszystkich rodziców małych dzieci, które korzystają z wózków. ZAWSZE zapinajcie dzieci porządnie w wózkach, bo nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Przyznaję, że Tomek (syn kobiety - PAP) nie zawsze był poprawnie przypięty pasami jadąc w wózku, dlatego na tyle, na ile mogę w zaistniałej sytuacji, cieszę się, że właśnie tym razem idąc na spacer, zapięliśmy pasy poprawnie. Dzięki temu Tomek nadal jest zdrowym, pogodnym i radosnym dzieckiem i daje mi siłę do przetrwania tej ogromnej tragedii" - napisała kobieta na swoim profilu na Facebooku.

We wcześniejszych wpisach poinformowała też, że pogrzeb męża odbędzie się w sobotę.

"Sąsiad zabił sąsiada". Sprawca to mechanik, który przerabiał swój samochód



W niedzielę na ulicy Sokratesa w Warszawie kierujący samochodem bmw potrącił pieszego, który przechodził przez ulicę po "zebrze". Według świadków auto uderzyło w przechodnia z ogromną siłą. Mężczyzna przechodził przez ulicę w towarzystwie żony i z dzieckiem w wózku. 33-latek zmarł mimo reanimacji. 

Kierowca bmw był trzeźwy. Według szefa warszawskiego ZDM jechał z prędkością 130 km/h. Według stołecznych drogowców ślady hamowania widoczne były na odcinku 30 metrów przed przejściem dla pieszych. Co pokazuje, że kierowca widział pieszego, natomiast z uwagi na prędkość, którą w tym miejscu osiągnął, nie był w stanie w żaden sposób zareagować - opisywał Łukasz Puchalski, dyrektor stołecznego ZDM.

Puchalski dodał też, że całość zdarzenia jest uchwycona przez kamery monitoringu. Z informacji jakie pozyskaliśmy można powiedzieć jedno, że sąsiad zabił sąsiada. To mieszkaniec ulicy przy Agorze, która jest naturalnym ciągiem ulicy Sokratesa. Wieloletni mieszkaniec. Mieszkaniec, który na co dzień był mechanikiem, przerabiał swój samochód. Przerabiał w taki sposób, że policja ma duże wątpliwości co do tego, czy ten samochód w ogóle powinien poruszać się po drogach publicznych - stwierdził Puchalski.

Na Sokratesa, w okolicach miejsca wypadku niebawem maja pojawić się progi zwalniające, a w przyszłym roku przejście zostanie przebudowane. 

Prokuratura złożyła wczoraj zażalenie na decyzję sądu, który w poniedziałek odrzucił wniosek o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące sprawcy wypadku na Sokratesa. Sąd zastosował wobec kierowcy dozór policji.

"Niewiele pamięta, oślepiło go słońce"

Kierowca bmw usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz narażenia pieszych - kobiety i jej dziecka - znajdujących się na przejściu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu i odpowiadał na pytania obrońcyWyjaśnił, że niewiele pamięta, dodał, że oślepiło go słońce - informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński.

Prokuratura prosi o zgłaszanie się świadków zdarzenia, w szczególności kierowcy srebrnego samochodu, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.