Policjanci z Torunia zatrzymali mężczyznę, który w weekend w jednym z klubów pobił znanego wioślarza i olimpijczyka Mikołaja Burdę. Sportowiec upadł tak nieszczęśliwie, że stracił przytomność i trafił do szpitala. Jego udział w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich stoi pod znakiem zapytania. Napastnik to 24-letni mężczyzna spod Chełmży.

Los zatrzymanego 24-latka zależy teraz od biegłego, który zajmie się oceną stanu zdrowia Mikołaja Burdy. Jeśli uzna, że u olimpijczyka doszło do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, napastnikowi może grozić do 10 lat więzienia. W grę wchodzi również zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia sportowca.

Upadek poważniejszy niż cios

Przypadek jest skomplikowany, bo sam cios, który otrzymał zawodnik, prawdopodobnie nie był groźny: wioślarz ucierpiał dopiero od upadku na podłogę. W klubie w Toruniu nie doszło do regularnej bójki, kłótni, czy sprzeczki. Według świadków, 24-latek w pewnym momencie po prostu podszedł do tańczącego na parkiecie Burdy i uderzył go w ucho otwartą dłonią. To prawdopodobnie ogłuszyło olimpijczyka i sprawiło, że upadł. Udowodnienie napastnikowi działania z zamiarem wywołania ciężkich obrażeń może być więc trudne. Ostatecznie olimpijczykowi pozostanie wytoczenie mu procesu cywilnego.

29-letni wioślarz czuje się dobrze. Nie pojechał jednak na zgrupowanie do Portugalii, co sprawia, że jego udział w olimpiadzie w Londynie stoi pod znakiem zapytania.