Do końca kwietnia zostaną opracowane wskazania medyczne, u których chorych na raka stosować najnowocześniejszą terapię protonową. Takie zapewnienie nasz reporter Mariusz Piekarski usłyszał od konsultanta krajowego w dziedzinie radioterapii onkologicznej Rafała Dziadziuszko. W Instytucie Fizyki Jądrowej w Krakowie kończy się budowa dwóch stanowisk do naświetlań protonami, które uderzają jedynie w chore komórki rakowe, omijając zdrowe tkanki.

Wciąż nie wiadomo, ile za terapię zapłaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Jest duże ryzyko, że wycena nie będzie znana do października, a wtedy na przyjęcie pacjentów gotowy ma być ośrodek w krakowskich Bronowicach.

Żadna z instytucji - ani NFZ,  ani Agencja Oceny Technologii Medycznej i Taryfikacji nie ocenia na razie terapii protonowej pod względem kosztów.

Mimo że do Ministerstwa Zdrowia wpłynęły z Krakowa dwa wnioski w tej sprawie, minister czeka na rekomendacje konsultanta krajowego.

Prof. Dziadziuszko zapewnił nas, że kluczowe dla uzyskania refundacji NFZ jest tu takie zawężenie stosowania terapii protonowej, by płatnik nie zakwestionował tego.

Liczę na to, że znajdziemy odpowiedni konsensus w zakresie kosztów w Polsce - powiedział.

Na szczęście, jak ustaliliśmy, terapii protonowej nie trzeba wpisywać do koszyka świadczeń gwarantowanych - już tam jest. Według ministerstwa Fundusz ma podstawy, by płacić. Pytanie tylko, ile.

(j.)