Nawet kilka miesięcy mogą potrwać negocjacje z somalijskimi piratami, którzy uprowadzili norweski tankowiec „Bow Asir”. Na pokładzie jednostki, wśród dwudziestu siedmiu osób, jest pięciu Polaków. Na razie porywacze nie wysunęli żadnych żądań. Polscy dyplomaci mają niepotwierdzone informacje, że nikomu z załogi nic się nie stało.

Bezpośrednim źródłem informacji jest armator. Nasza placówka w Norwegii bezzwłocznie nawiązała z nim kontakt i to chyba najbardziej wiarygodne źródło informacji. Staramy się też przez naszą placówkę w Nairobi uzyskać informacje dodatkowe od floty amerykańskiej - mówi Alicja Rakowska z Ministerstwa Spraw Zagranicznych:

Ministerstwo Spraw Zagranicznych pozostaje w stałym kontakcie z armatorem. O porwaniu zostały powiadomione wszystkie nasze placówki w rejonie, które natychmiast podjęły niezbędne działania - powiedział dziennikarzowi RMF FM rzecznik MSZ-etu Piotr Paszkowski:

W momencie porwania tankowiec znajdował się około trzystu mil od wybrzeża Somalii- dodaje Paszkowski:

Jak mówi Marek Niski, kapitan porwanego w zeszłym roku tankowca „Sirius Star”, w tej chwili bardzo ważny na statku jest spokój. Polacy nie mogą podejmować ryzykownych ruchów. Mam nadzieję, że ludzie na tym statku zachowają zimną krew - powiedział kapitan reporterowi RMF FM Pawłowi Żuchowskiemu:.

Jak ocenia, dla piratów najważniejsze są pieniądze, dlatego teraz negocjacje musi rozpocząć armator jednostki. Mam nadzieję, że armator to porządna firma i będzie działać tak jak należy, aczkolwiek nie należy się spodziewać, że będzie to przed czasem dwóch miesięcy:

Niski dodaje, że piraci z całą pewnością są dobrze uzbrojeni, więc jakakolwiek próba odbicia statku mogłaby się zakończyć tragicznie.

"Obawiałem się, że znów do tego dojdzie"

Polski kapitan twierdzi, że obawiał się, że dojdzie do kolejnego porwania Polaków na statku. Podkreśla, że uwolnieniu „Sirius Star” był tylko przesłuchiwany przez prokuraturę. Nie dopytywano, co można zrobić, aby Polacy na innych statkach byli bezpieczni. Niestety, mamy kolejny przypadek, gdzie być może część tej wiedzy mogłaby się przydać - mówi kapitan:

Kapitan spodziewał się pytań ze strony MSZ-etu, czy MSWiA. Jestem zdziwiony, że nas te służby o nic nie pytały, bo moglibyśmy się szeroką wiedzą podzielić na te tematy - zauważa Marek Niski:

Dwa miesiące żmudnych negocjacji?

Około dwóch miesięcy mogą potrwać negocjacje z porywaczami statku na pokładzie, którego są Polacy - uważają eksperci. W tym czasie nasi rodacy muszą wykonywać polecenia porywaczy i nie próbować uciekać bo to może skończyć się tragicznie.

W grę absolutnie nie wchodzi próba odbicia statku siłą. To zbyt ryzykowne. Niemal pewne jest to, że piraci są uzbrojeni. Niewiadomo też czy na statku nie ma już ładunków wybuchowych. Trzeba też pamiętać, że statek to chemikaliowiec z niebezpiecznym ładunkiem. W tej sytuacji załoga może jedynie spokojnie czekać na pomyślne zakończenie negocjacji armatora z piratami. Świat jest pełen martwych bohaterów. W tej konkretnej sytuacji trzeba się dostosować do tego, czego oczekują piraci - powiedział naszemu reporterowi komandor Sebastian Kalitowski, ekspert od spraw terroryzmu morskiego i były dowódca grupy specjalnej płetwonurków marynarki wojennej:

Francuska Agencja Prasowa podaje, że somalijscy piraci uprowadzili wczoraj także drugi tankowiec - Nipayia pod grecką banderą. Nie ma informacji, by na jego pokładzie byli Polacy.