Śledczy mogą żądać kościelnych dokumentów w sprawie pedofilii księży. Ale prokuratura stanowczo ich do tego zniechęca - pisze piątkowa "Gazeta Wyborcza". Dowodem na to ma być sytuacja, do której doszło w sprawie księdza Krzysztofa G., który według ustaleń prokuratury wielokrotnie gwałcił ministranta z Chodzieży.

"Czerwiec 2019 r. Abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański, odmawia wydania prokuraturze akt kościelnego dochodzenia w sprawie księdza Krzysztofa G. Duchowny w latach 2001-13 co najmniej kilkadziesiąt razy wykorzystał seksualnie i zgwałcił ministranta. Kościół potwierdza winę księdza i usuwa go ze stanu duchownego, ale prokurator chce też zobaczyć dokumenty związane z postępowaniem. Abp Gądecki odmawia. Odwołuje się do sądu, a kiedy przegrywa, zmienia front - twierdzi, że akta są w Watykanie" - czytamy w "GW".

Według gazety pełnomocnicy ministranta domagają się, by prokuratura przeszukała poznańską kurię. Prokurator Paweł Ciesielczyk zwrócił się w tej sprawie do swoich przełożonych, jednak PK zaleciła mu, aby nie wysyłał policji do kurii, ani pytań do Watykanu.

Prok. Ciesielczyk, pytany przez "GW" dlaczego nie podjął decyzji samodzielnie, odpowiada: "Postępuję zgodnie z wytycznymi PK dotyczącymi postępowań w przypadku przestępstw związanych z działalnością Kościoła".

"GW" o istnienie wytycznych pytała Ewę Bialik. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej zaprzeczyła istnieniu takiego dokumenty. Gdy jednak dziennikarze przedstawili jej sygnaturę pisma, stwierdziła, że  jego celem "jest usprawnienie działań, które dotyczą udostępnienia dokumentów od władz Kościołów i związków wyznaniowych".

Autor pisma, dyrektor biura prezydialnego Prokuratury Krajowej Tomasz Szafrański potwierdza, że kościelne dokumenty mogą być dowodami w śledztwach, ale ostrzega, by nie drażnić Kościoła. Decyzja o żądaniu kościelnych akt ma być podjęta z rozwagą. "Mogą się domagać ich wydania tylko w sytuacji, gdy w inny sposób nie można ustalić danych sprawcy czy pokrzywdzonego. Jeśli dokumenty miałyby stanowić jedynie dowód uzupełniający, prokuratorzy - poza wyjątkowymi sytuacjami - mają odpuścić" - relacjonuje gazeta.

Według Artura Nowaka, prawnika pomagającego ofiarom kościelnej pedofilii, to dowód na specjalne traktowanie duchownych. Nowak wskazuje, że wytyczne mają efekt mrożący. "Będą się trzymać wytycznych, bo ich zignorowanie grozi dyscyplinarką. Możliwość przeszukania w kościelnych instytucjach pozostanie tylko na papierze".

Według "Wyborczej" tak się stało w sprawie gwałconego ministranta.

W sobotę o godzinie 10:00 w serwisie YouTube zostanie udostępniony film braci Sekielskich dotyczący pedofilii w kościele. "Zabawy w chowanego" to kontynuacja dokumentu "Tylko nie mów nikomu", który zobaczyły miliony internautów.

Prokuratura Krajowa odpowiada na artykuł "GW"

Po publikacji artykułu przez "Gazetę Wyborczą" Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie. Oto jego treść:

W związku z nieprawdziwą publikacją "Gazety Wyborczej" pt. "Nie drażnić Kościoła. Tajne wytyczne dla prokuratorów"  Prokuratura Krajowa informuje, że:

Nie ma żadnych "tajnych wytycznych dla prokuratorów" dotyczących pozyskiwania kościelnych dokumentów, które mogą być dowodami w śledztwie, a Prokuratura Krajowa w żaden sposób przed tym nie zniechęca. Wprost przeciwnie.

Opisane w artykule w sensacyjnym tonie pismo, które Prokuratura Krajowa skierowała w styczniu 2019 roku do Prokuratorów Regionalnych, miało na celu właśnie skuteczne pozyskiwanie materiałów dowodowych z akt procesów kanonicznych. Prokuratura Krajowa wskazywała w piśmie, że prokuratorzy, powinni występować do władz kościelnych o udostępnienie dokumentów w każdej sytuacji, gdy jest to niezbędne dla śledztwa. W przypadku odmowy mają korzystać z uprawnień do zarządzania przeszukania i odbierania rzeczy (na podstawie artykułu 217 kodeksu postępowania karnego). Nieprawdą jest przy tym, że zobowiązano prokuratorów, by w takich sytuacjach zwracali się o zgodę przełożonych.

Pismo Prokuratury Krajowej powstało w celu ujednolicenia praktyki procesowej w zakresie stosowania art. 217 kpk, przy uwzględnieniu zagwarantowanej przez Konstytucję RP, wynikającej z konkordatu, zasady autonomii jurysdykcyjnej Kościoła. Prokuratura Krajowa stwierdziła, że w każdej sytuacji, w której dowód z dokumentów zawarty w aktach prawa kanonicznego jest niezastępowalny, prokurator powinien zwrócić się do władz kościelnych o udostępnienie dokumentu, a jeśli te nie wyrażą na to zgody, uzasadnione jest skorzystanie z instytucji określonej w art. 217 kpk.

Sposób, w jaki pismo zostało zrelacjonowane w artykule, jest więc kłamliwy i odwraca rzeczywistą istotę jego treści. Jest to tym bardziej oburzające, że rzeczowe informacje na ten temat Prokuratura Krajowa przekazała dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" już rok temu. Twierdzenie, że Prokuratura Krajowa początkowo zaprzeczała istnieniu pisma, a potem - rzekomo przyparta do muru - bagatelizowała jego znaczenie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i jest manipulacją.
Dowodem na swobodę i skuteczność postępowań dotyczących przestępstw pedofilskich popełnianych przez osoby duchowne jest choćby przywołane w artykule "Gazety Wyborczej" śledztwo Prokuratury Rejonowej w Chodzieży, w którym duchowny usłyszał zarzuty popełnienia czynów o charakterze pedofilskim.

W związku z publikacją "Gazety Wyborczej" Prokuratura Krajowa podejmie kroki przewidziane prawem.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: "Zabawa w chowanego". Zwiastun filmu braci Sekielskich