Minister obrony Mariusz Błaszczak broni swojej propozycji i wciąż przekonuje, że niemieckie Patrioty powinny być rozlokowane w zachodniej Ukrainie. Wtedy będą skuteczniej chroniły także wschodniej Polski - sugeruje szef MON.

Mariusz Błaszczak przekonuje, że rozlokowane w Polsce Patrioty miałyby mniej czasu na reakcję niż gdyby stały po ukraińskiej stronie. Jak mówił, rakieta, która spadła w Przewodowie leciała kilka sekund i nie byłoby szans na jej zestrzelenie, a stacjonując w Polsce Patrioty nie mogłyby uderzać w rakiety jeszcze nad Ukrainą.

Strącenie takiej rakiety nad terytorium Ukrainy oznaczałoby wejście Polski do wojny, a przecież tego nie chcemy - mówi Błaszczak.

Przekonuje też, że niemieckie Patrioty nie są zbyt zaawansowane technicznie, bo są z lat 80., a Ukraińcy dostają już nowocześniejszy sprzęt - np. wymieniane przez Błaszczaka zestawy HIMARS na NASAMS. Szef MON pomija jednak fakt, że to systemy przekazywane bezpośrednio przez Amerykanów, a Niemcy zaoferowali amerykańskie Patrioty nam - krajowi NATO, a nie Ukraińcom. 

Minister Błaszczak brzmiał tak, jakby w ogóle nie zauważał stanowiska Berlina, że to oferowane wyrzutnie są NATO-owskie i mogą trafić tylko do kraju Sojuszu Półncnoatlantyckiego. Nie odpowiada też na kluczowe pytanie, co teraz w związku z tym zrobi polski rząd - relacjonuje reporter RMF FM Mariusz Piekarski.

Zwrot ws. niemieckich Patriotów

O tym, że Niemcy zaoferowali Polsce systemy obrony przeciwlotniczej Patriot, niemiecka minister obrony Christine Lambrecht poinformowała w niedzielę

"Z satysfakcją przyjąłem propozycję niemieckiej minister obrony dot. rozmieszczenia w naszym kraju dodatkowych wyrzutni rakiet Patriot. Podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką zaproponuję, by system stacjonował przy granicy z Ukrainą" - napisał w poniedziałek na Twitterze.

Zwrot ws. Patriotów, które Niemcy proponowały Polsce, nastąpił w środę. Wówczas minister obrony zmienił zdanie. Poinformował we wpisie w mediach społecznościowych, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce systemy obrony przeciwlotniczej zostały przekazane Ukrainie.

"Po kolejnych atakach rakietowych Rosji zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy" - napisał.

O rozwiązaniu wspomniał Kaczyński

O możliwości przekazania Ukrainie baterii Patriot wspomniał wcześniej w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Jarosław Kaczyński. Prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że "najlepiej byłoby, gdyby Niemcy przekazali ten sprzęt Ukraińcom".

Propozycja (przekazania Polsce Patriotów - przyp. red.) z całą pewnością jest interesująca. Zaznaczam, że wyrażam tu mój własny, osobisty pogląd, ale uważam, że dla bezpieczeństwa Polski najlepiej byłoby gdyby Niemcy przekazali ten sprzęt Ukraińcom, przeszkolili ukraińskie załogi, z zastrzeżeniem, że baterie miałyby być rozlokowane na zachodzie Ukrainy. Wówczas pozwalałoby to zapewne skuteczniej, niż przy pomocy S-300, zestrzeliwać rakiety przeciwnika. Z drugiej strony, uchroniłoby to nas przed tego rodzaju wydarzeniami, jak to, które miało miejsce w Przewodowie. Jednocześnie, gdyby Rosjanie postanowili nas zaatakować, to też byłaby dla nas ochrona. Takie rozwiązanie uznałbym za optymalne i pokazujące, że Niemcy dokonują rzeczywistej zmiany postawy, a nie pewnego aktu o charakterze propagandowym - powiedział Kaczyński.

Patrioty w Polsce od października

System Patriot to amerykański system przeciwlotniczy średniego zasięgu, stosowany m.in. przez USA i Niemcy, a od października tego roku także przez Polskę. Do końca 2022 roku na wyposażenie polskiego wojska mają wejść dwie baterie Patriotów (16 wyrzutni).

Oprócz tego, w Polsce stacjonują dwie baterie Patriotów sił amerykańskich, które rozmieszczone są m.in. w Rzeszowie.

Opracowanie: