Były żołnierz, który brał udział we wszystkich 5 izraelskich wojnach, człowiek uważany przez świat arabski za zbrodniarza wojennego, szykuje się na kolejny triumf w dzisiejszych wyborach powszechnych w Izraelu. Sondaże przedwyborcze wskazują, że Likud Ariela Szarona znów wygra wybory.

Zachodnie media określają dzisiejsze wybory w Izraelu mianem "bitwy dwóch generałów". O stanowisko premiera rywalizuje generał, były minister obrony 74-letni Ariel Szaron z Likudu i Amram Micna, lider Partii Pracy, 57-letni emerytowany generał, odznaczony licznymi medalami za udział w wojnach bliskowschodnich (większość izraelskich polityków ma za sobą karierę w wojsku). STANOWISKA SZARONA I MICNY W GŁÓWNYCH SPRAWACH IZRAELA

Dzisiejszy dzień to dzień demokracji. W ciągu kilku ostatnich lat wiele razy byliśmy w takiej sytuacji, być może zbyt wiele razy, Mam nadzieję, że tym razem będą to wybory na pełną kadencję 4 lat i 8 miesięcy - mówił Szaron, oddając dziś swój głos. Zgodnie z obowiązującym od początku tego roku prawem, premier Izraela nie jest już wybierany w wyborach bezpośrednich. Funkcję tę powierza prezydent liderowi partii, która uzyskała największe poparcie.

Jeśli Szaron zostanie premierem, będzie to pierwszy od 1988 roku przypadek, gdy urzędujący szef rządu zostanie wybrany na drugą kadencję z rzędu. Pikanterii dodaje fakt, że po masakrze proizraelskiej milicji libańskiej w obozach dla palestyńskich uchodźców Sabra i Szatila, izraelska komisja obrony uznała Szarona za niezdolnego do pełnienia funkcji ministra obrony. Przyjaciel Szarona Uri Dan powiedział wtedy - jak się okazało - prorocze zdanie: Ci, którzy nie chcą go jako ministra obrony, kiedyś zobaczą go na stanowisku premiera...

foto IDF

14:00