Małgorzata Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości awanturowała się w święta z obsługą lotniska w Charkowie – pisze „Super Express”. Według gazety, posłanka spóźniła się na odprawę i chciała wstrzymać lot. Świadkowie twierdzą, że była pod wpływem alkoholu. „Miałam za sobą jedno piwo” - tłumaczy Gosiewska.

Jak pisze „Super Express”, 25 grudnia Małgorzata Gosiewska spóźniła się na odprawę samolotu z Charkowa do Kijowa. Chciała wstrzymać lot, ale obsługa nie chciała o tym słyszeć. Wtedy zaczęła krzyczeć, że Polacy pomagają Ukraińcom, a ci nie chcą nawet samolotu na chwilę zatrzymać - twierdzi informator gazety.

Informację o zajściu z Gosiewską potwierdził „Super Expressowi” rzecznik MSZ. Dotarły do mnie informacje o tym incydencie na lotnisku w Charkowie, ale nie chcę komentować tej sprawy - mówi Marcin Wojciechowski.

Sama Gosiewska, w rozmowie z dziennikiem, przyznała, że spóźniła się 25 grudnia na lotnisko w Charkowie. Na miejscu przekonywałam obsługę, że 5 minut po odprawie to nie jest tragedia, ale nie posłuchano mnie. Dlatego dopłaciłam kwotę i poleciałam do Kijowa drugiego dnia świąt, czyli 26 grudnia - mówi. Na pytanie, czy była pod wpływem alkoholu, odpowiedziała: "Każdy z nas jest człowiekiem. A w dodatku to był pierwszy dzień świąt. Miałam za sobą jedno piwo".

(mpw)