Funkcjonariuszom udało się zatrzymać już dwunastu pseudokibiców Widzewa, którzy nocą starli się z policją na katowickim dworcu. 9 napastników przebywa w śląskich aresztach, a trzech kolejnych w izbach wytrzeźwień.

Pseudokibice zostaną dziś przesłuchani i wkrótce usłyszą zarzuty. Najpoważniejszy będzie dotyczyć napaści na policjanta. W grę wchodzi jeszcze zarzut udział w zbiegowisku oraz zniszczenia kolejowego mienia. Zniszczenia na peronie wyceniono bowiem na 60 tysięcy złotych. Minister transportu zadeklarował, że będzie chciał, aby pokryli je chuligani. "Kibolska bandyterka zdemolowała peron na nowym dworcu (...). Liczę, że sądy wyegzekwują odszkodowania od tych bandytów" - napisał na Twitterze.

Teraz trzeba będzie też ustalić, jak to się stało, że specjalny pociąg, którym próbowali uciekać napastnicy, nagle zatrzymał się na katowickim dworcu. W środku było około pół tysiąca kibiców.

Ośmiu policjantów zostało rannych

Wczoraj wieczorem wracający z Gliwic sympatycy łódzkiego Widzewa zaatakowali policjantów na peronie katowickiego dworca. W stronę mundurowych poleciały m.in. butelki i kamienie. Ośmiu funkcjonariuszy trafiło z obrażeniami do szpitala. Wyszli z niego dziś po południu.

Policja odpowiedziała kilkunastoma strzałami z broni na gumowe kule. Napastnicy wykorzystali moment odjazdu specjalnego pociągu z kibicami i uciekli. Wpadli jednak kilkadziesiąt kilometrów dalej, bo ich pociąg został zatrzymany w Zawierciu. Policjanci weszli do wewnątrz i zidentyfikowali sprawców burdy.