Zmarszczone czoła, skupiony wzrok i niemal sprinterskie tempo... Członkowie rządu z Beatą Szydło na czele w ekspresowym tempie opuszczali dziś Sejm, unikając jak ognia pytań dziennikarzy o Polską Fundację Narodową i jej kontrowersyjną kampanię dotyczącą patologii w sądach i reformy sądownictwa.

Kampania - prowadzona przez Fundację, która ma promować wizerunek Polski i której środki pochodzą od spółek Skarbu Państwa - wzbudza spore kontrowersje.

W założeniu miała promować proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany w sądownictwie. Okazała się jednak dla PiS i rządu sporym wizerunkowym obciążeniem.

Jeszcze do wczoraj politycy PiS przekonywali, że rząd nie ma ze sprawą nic wspólnego.

Nie jest to kampania rządowa, partyjna - zapewniał wicepremier Piotr Gliński.

Wczoraj sytuacja się jednak zmieniła. Wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki nieoczekiwanie przyznał na konferencji prasowej: To jest kampania, którą prowadzi (Polska) Fundacja Narodowa oczywiście na zlecenie rządu.

Dzisiaj o akcję "Sprawiedliwe sądy" próbował pytać członków rządu dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. Usłyszał jednak - jak sam relacjonuje - "głównie stukanie obcasów szybko przebierających nogami ministrów".

Na pytania o Polską Fundację Narodową i jej kampanię nie chciała odpowiadać premier Beata Szydło. Sprinterskimi wręcz umiejętnościami wykazali się wicepremier Gliński i wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik - którzy jeszcze do niedawna gorąco zapewniali, że kampania PFN jest apolityczna. Pytań - jak relacjonuje nasz dziennikarz - unikali także lubiący raczej rozmawiać z mediami ministrowie z kancelarii premiera Paweł Szefernaker czy Henryk Kowalczyk.

Zatrzymała się tylko minister edukacji Anna Zalewska. Jak się jednak okazało: nie po to, by sprawę skomentować.

Wiedząc, że w szkole są dzieci i rodzice o różnych poglądach, odmawiam komentarzy - i przepraszam za to - na tematy polityczne - ucięła szefowa MEN.

(e)