Nawet 1 miliard złotych resort zdrowia chce zaoszczędzić na obniżonych taryfach w kardiologii inwazyjnej. Przyznaje to w rozmowie z RMF FM wiceminister Krzysztof Łanda. Jak mówi, aby zdobyć pieniądze na procedury niedofinansowane, gdzie tworzą się największe kolejki, trzeba zmniejszyć wyceny świadczeń, które są przeszacowane. Łanda odrzuca też obawy kardiologów, że niższa wycena odbije się na pacjentach np. po zawale serca. "Wiele procedur było przeszacowanych. Jeśli kardiolodzy mają jakieś argumenty, to zapraszamy do ich przedstawienia. Wciąż jest czas, żeby dyskutować o tych taryfach" - podkreśla.

Nawet 1 miliard złotych resort zdrowia chce zaoszczędzić na obniżonych taryfach w kardiologii inwazyjnej. Przyznaje to w rozmowie z RMF FM wiceminister Krzysztof Łanda. Jak mówi, aby zdobyć pieniądze na procedury niedofinansowane, gdzie tworzą się największe kolejki, trzeba zmniejszyć wyceny świadczeń, które są przeszacowane. Łanda odrzuca też obawy kardiologów, że niższa wycena odbije się na pacjentach np. po zawale serca. "Wiele procedur było przeszacowanych. Jeśli kardiolodzy mają jakieś argumenty, to zapraszamy do ich przedstawienia. Wciąż jest czas, żeby dyskutować o tych taryfach" - podkreśla.
Zdjęcie ilustracyjne /PAP/Jacek Bednarczyk /PAP

Wyszło, że koszty wykonywania tych świadczeń na reprezentatywnej próbie świadczeniodawców są znacznie niższe niż to, co NFZ płaci - tłumaczy decyzję resortu wiceminister Łanda. One są ogłoszone do konsultacji zewnętrznych - jeśli ktoś ma lepsze dane, inne dane czy jakieś inne postulaty to oczywiście w każdej chwili może je do Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji złożyć - dodaje. Obniżka taryf zawsze jest przyczyną niezadowolenia u tych, którzy tracą - podkreśla.

Pytany o to, czy na zmianie wycen stracą kardiolodzy czy pacjenci, wiceminister odpowiada: Ja już słyszałem tego typu argumenty od okulistów, kiedy była obniżana wycena operacji zaćmy... To są argumenty środowiskowe, które zgłaszają praktycznie zawsze ci, których taryfa ulega obniżeniu - podkreśla. Odnosi się też do zarzutów o cofaniu kardiologii. Będziemy obserwować efekty. Sugerowałbym, żebyśmy mówili na podstawie twardych danych. Zobaczymy, jakie efekty wywoła taka czy inna zmiana taryfy. Jeśli będzie tak samo jak w okulistyce to okaże się, że mamy rację. Jeśli natomiast będą jakiekolwiek sygnały, że są ograniczenia dostępu dla pacjentów w stanach nagłych - natychmiast będziemy reagować - zapewnia.

Drastyczne obniżki

Przypomnijmy, że Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji pod koniec kwietnia opublikowała na swojej stronie internetowej projekt wyceny wybranych świadczeń gwarantowanych związanych z kardiologią. Większość propozycji przewiduje drastyczną obniżkę od 30 do 40 procent, a w przypadku niektórych procedur nawet o 60 procent. 

Procedura wszczepienia kardiowertera-defibrylatora została obniżona o 30 procent. Do tej pory płacono za nią 26 624 złotych, teraz - zgodnie z projektem o 6 700 złotych mniej, czyli niecałe 20 tysięcy złotych. O 40 procent obniżono inwazyjne leczenie ostrych zespołów wieńcowych, a o ponad 60 procent - angioplastykę wieńcową z implantacją jednego stentu DES. Do tej pory było to 12 740 zł, a według projektu - 4 690 złotych. Wszczepienie stymulatora serca po zawale obniżono o ponad 12 tysięcy złotych - taryfa ma być niższa o 1/3.

Propozycja ta spotkała się z ostrym sprzeciwem polskich kardiologów. Zaproponowane w projekcie drastyczne obniżenie taryf dla większości procedur kardiologii inwazyjnej, w tym leczenia interwencyjnego ostrych zespołów wieńcowych, odbiega w sposób rażący od rzeczywistych kosztów - alarmują lekarze Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Więcej o tej sprawie przeczytacie tutaj.

(mn)