„Koleżanki i koledzy – sercem, myślą i duchem jesteśmy z wami. Życzymy dobrych i mądrych obrad - SMS takiej treści dostali delegaci na kongresie PiS-u od byłych wiceprezesów partii. Wysłał go z bramki internetowej Ludwik Dorn w imieniu swoim oraz Pawła Zalewskiego i Kazimierza Ujazdowskiego.

Trzej buntownicy nie zostali zaproszeni na dzisiejszy kongres. Przypomnijmy, że w środę trójka polityków w liście do delegatów kongresu zaapelowała o wstrzymanie się od głosu podczas udzielania wotum zaufania prezesowi partii. Dorn, Zalewski i Ujazdowski przekonywali także, że ich zawieszenie w prawach członków Prawa i Sprawiedliwości oznacza, że od tej chwili nikt nie może czuć się bezpieczny w partii. Oceniają, że w PiS nastąpił „obezwładniający partię kryzys przywództwa”, a „polityczne osobiste przywództwo przekształca się w jednoosobowe kierownictwo”.

Bardzo żałuję, że Jarosław Kaczyński nie podjął decyzji o odwieszeniu nas, że nie przyznał nam prawa udziału w zjeździe i że odrzucił swobodną dyskusję o przyszłości partii. To zły wybór. Partia, która nie ma swobody wewnętrznej, nie może się rozwijać - stwierdził Kazimierz Ujazdowski.

Jarosław Kaczyński zapewniał na kongresie PiS, że program budowy IV RP jest wciąż aktualny. Byłoby wielką przewiną wobec Polski gdybyśmy z tego programu zrezygnowali tylko dlatego, że jego wcielenie w życie okazało się trudne - stwierdził. Według byłego premiera utrzymanie obecnego kilkumilionowego elektoratu oraz otwarcie na inteligenckich wyborców to dwa najważniejsze cele Prawa i Sprawiedliwości na najbliższe lata.

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego jednak nie przekonało wszystkich delegatów. Mnie przemówienie prezesa w znacznej mierze rozczarowało, ponieważ nie wytyczyło dynamicznej dynamiki pewnych działań na przyszłość. Zabrakło bardzo szerokiego, nowego spojrzenia, jak budować polską prawicę, aby odzyskać zaufanie wyborców - powiedział Wojciech Starzyński, delegat z okręgu warszawskiego.