"Chcieliśmy życie rządowi utrudnić, a zrobiliśmy im dobrze, a sobie źle" - zarzuca władzom klubu Prawa i Sprawiedliwości partyjny dysydent Ludwik Dorn. Twórcze uniesienie nie opuszcza byłego marszałka Sejmu. Po cytowanym przez nas wczoraj liście do delegatów, Dorn rozsyła mailem swój biuletyn na skrzynki posłów PiS-u.

Odsuwany coraz bardziej na boczny tor Dorn wciąż walczy w obronie swojej pozycji w PiS-ie. Jego biuletyn, jak wynika ze wstępu do dokumentu, ma być miejscem, gdzie były marszałek i wicepremier dzieli się z klubowymi kolegami swą wiedzą i doświadczeniem.

W praktyce biuletyn to zbiór krytyk, delikatnych połajanek i dobrych rad dla pisowskich władz. Ludwik Dorn wytyka im błędy taktyczne i strategiczne. Te pierwsze w debacie nad expose premiera, te drugie w działaniach ustawowych.

Dorn pisze, że klubowe władze niepotrzebnie dopuściły do zadania Tuskowi zbyt dużej ilości pytań. Ich liczba sprawiła, że premier miał więcej czasu na odpowiedź i lepiej wypadł, przez co właśnie "PiS zrobił rządowi dobrze, a sobie źle".

Były marszałek ostrzega też przed działaniami "kolegi Gosiewskiego", który chce wnieść 100 projektów ustaw. "Takie zmasowane uderzenie będzie dla nas niekorzystne. Musimy określić, jakie bitwy chcemy wydawać i na jakich warunkach" - przekonuje Dorn. Tę ostatnią radę mógłby też wziąć do siebie, bo wydając kolejne prowadzone w tym samym czasie bitwy, rozprasza siły i traci jakiekolwiek szanse na zwycięstwo.