Lucyna K. i jej konkubent Łukasz B. z Kłodzka przyznali się, że pobili 3-letnią córeczkę kobiety. Matka mówiła wcześniej, że dziecko zasłabło i zmarło, gdy polewała je zimną wodą. Miała to zrobić za karę, bo dziewczynka zmoczyła się do łóżka.

Prokuratura Okręgowa w Świdnicy - na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro - postawiła matce 3-latki i jej konkubentowi zarzut zabójstwa dziecka ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie

Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka doznała bardzo poważnych obrażeń jamy brzusznej. Wyniki sekcji wykluczyły wersję zdarzenia podaną pierwotnie przez matkę, jakoby dziecko zasłabło, gdy polewała je zimną wodą. Lucyna K. i jej konkubent przyznali się, że pobili 3-latkę. Na jaw wychodzą kolejne wstrząsające doniesienia prokuratury: śledczy ustalili, że Łukasz B. kopnął leżące na podłodze dziecko w brzuch

Z ustaleń prokuratury wynika, że dziewczynka była często bita przez matkę i jej konkubenta. Podejrzani zadawali dziecku ciosy po plecach i po rękach. Często też polewali dziewczynkę lodowatą wodą.

Jest areszt dla konkubenta matki dziewczynki

Za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Kobieta decyzją sądu została tymczasowo aresztowana na miesiąc. Wobec jej konkubenta zastosowano na początku dozór policji. Prokuratora złożyła jednak do sądu wniosek o areszt dla Łukasza B. W piątek wieczorem świdnicki sąd aresztował mężczyznę na 3 miesiące.

Śledczy zaskarżyli również decyzję o miesięcznym areszcie dla Lucyny K. - wnioskują, aby kobieta została aresztowana na trzy miesiące.

Pierwotne zeznania matki: Dziecko zasłabło, gdy polewała je zimną wodą

3-letnia Hania zmarła w nocy z piątku na sobotę w szpitalu w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Jej matka twierdziła, że umieściła ją pod prysznicem z zimną wodą za to, że zmoczyła się w łóżeczku. 

Dziewczynka miała przebywać pod zimną wodą od trzech do pięciu minut. Zaczęła wymiotować, słabnąć i wykazywać oznaki nieprzytomności. Wtedy wezwano pogotowie ratunkowe. 3-latki nie udało się uratować.

"Rodzina dysfunkcyjna, ale nie patologiczna"

Rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy sędzia Marzena Rusin-Gielniewska poinformowała, że sąd ustalił dozór kuratora sądowego dla najstarszej 8-letniej córki Lucyny K. w 2015 roku, a dla zmarłej 3-latki w 2019 roku. Kobieta ma jeszcze trzecią 10-miesięczną córeczkę, której ojcem jest obecny partner.

"To była może rodzina dysfunkcyjna, ale nie patologiczna. Dzieci były czyste, zadbane i miały zapewnione podstawowe życiowe potrzeby, takie jak pożywienie, środki czystości, ubranie, zabawki. Najstarsza córka miała bardzo dobre wyniki w nauce. Nie ma sygnałów o problemach z alkoholem czy nałogami w tej rodzinie" - powiedział sędzia.

Dodała, że kurator ostatni raz wizytował tę rodzinę 15 lutego, a asystent był w tym domu 17 lutego (dwa dni przed śmiercią dziecka - przyp. RMF FM) i wówczas nic nie wskazywało na to, że może "dojść do takiego nieszczęścia".

"W naszych informacji wynika, że matka była otwarta na współpracę zarówno z kuratorem sądowym, jak i z asystentem rodziny przydzielonym z opieki społecznej. Te osoby wspierały matkę na co dzień. Na bieżąco konsultowała z nimi swoje decyzje" - powiedziała sędzia.

"Matka wobec dziewczynki stosowała takie metody wychowawcze, jakie wcześniej stosowano wobec niej, gdy była dzieckiem w domu dziecka, a więc zamykanie w ciemnym pomieszczeniu, czy też polewanie zimną wodą w przypadku niesygnalizowania potrzeb fizjologicznych. To, czego sama doświadczyła, przekładała na innych" - dodała.

Opracowanie: