Czy ktoś pamięta, czym były caracale? Śmigłowce caracale to maszyny, które rząd Platformy Obywatelskiej chciał kupić dla armii. Był podpisany kontrakt, ale zaraz po dojściu do władzy ponad 8 lat temu rząd PiS zerwał tę umowę. Wtedy wszczęto śledztwo w tej sprawie. I - choć trudno w to uwierzyć - trwa ono do dziś. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, przedłużono je już 23 razy!

Śledczy przekonują, że postępowanie jest na końcowym etapie. Jednak szczecińska prokuratura regionalna konsekwentnie od prawie 8 lat odmawia podawania jakichkolwiek szczegółów, argumentując to między innymi bezpieczeństwem państwa. 

Wiadomo jedynie, że przesłuchano już ponad 100 świadków. Wśród przesłuchanych jest między innymi ekspert Antoniego Macierewicza Wacław Berczyński, który w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" przyznał, że to on "wykończył caracale". 

Ostatnio śledczy przedłużyli to postępowanie do 24 czerwca. 

Śledztwo należy do postępowań, które szczególnie bierze pod lupę nowe szefowsto prokuratury. Chodzi o sprawdzenie, czy w niewygodnych dla władzy PiS sprawach wszystko przebiegało zgodnie ze sztuką, czy może z jakiegoś powodu te postępowania "buksowały".

Caracal, produkcji Airbus Helicopters, został wybrany do końcowych rozmów w przetargu na wielozadaniowe śmigłowce dla polskiego wojska w kwietniu 2015 roku. Negocjacje umowy offsetowej rozpoczęły się 30 września 2015. Jej zawarcie było warunkiem podpisania kontraktu na dostawę 50 wiropłatów.

Decyzja o wyborze śmigłowca Caracal wzbudziła sprzeciw PiS i związków zawodowych działających w zakładach, których oferty zostały odrzucone - PZL Mielec, należących do amerykańskiej korporacji Sikorsky z maszyną Black Hawk, i PZL Świdnik - będących własnością Leonardo Helicopters proponujących maszynę AW149.

W 2016 roku Ministerstwo Rozwoju poinformowało, że negocjacje zostały zakończone. Jak podano, kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego.