Sejm poparł poprawkę do projektu ustawy o działalności leczniczej, która umożliwia zatrudnianie pielęgniarek i na umowę o pracę, i na kontraktach. Przeciwne zapisowi są pielęgniarki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, które na znak protestu spędziły minioną noc w Sejmie.

Po pozytywnej decyzji Sejmu protestujące dotąd pielęgniarki naradzają się, co dalej. Część z nich została na sejmowej galerii i zapowiedziała, że zamierza okupować ją przez kolejną noc, inne pojechały do siedziby związku. Rozważają dwie opcje: czekanie, aż ustawę ewentualnie zmieni Senat - ale ten zbiera się dopiero za dwa tygodnie, albo protest przed Sejmem. Co my jeszcze, my biedne kobiety, mamy robić? Jak protestować? Kto by nie rządził, zawsze dostajemy w plecy - mówiły reporterowi RMF FM Mariuszowi Piekarskiemu.

Pielęgniarki uważają, że dzięki nowym przepisom dyrektorzy szpitali - szukając oszczędności - będą zamieniać im umowy o pracę na kontrakty. A to według nich oznacza dłuższe godziny pracy ze szkodą dla pacjentów.

Problem w tym, że druga grupa pielęgniarek, która rano również pojawiła się w Sejmie, z przepisów jest zadowolona. Więcej zarabiam. Nie pracujemy ani jednej godziny dłużej niż kiedyś na etacie - mówiły naszemu reporterowi.

Kopacz: Będziemy rozmawiać

Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała natomiast, że będzie rozmawiała z przedstawicielkami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, które od wczoraj okupują sejmową galerię. Źle się stało, że pielęgniarki zostały podzielone na te, które pracują na podstawie umowy, i na te, które są zatrudnione na kontraktach - mówiła dziennikarzom po głosowaniu. Jej zdaniem, uniemożliwienie zatrudniania pielęgniarek na podstawie kontraktu byłoby sprzeczne z konstytucją, bo "każdy powinien mieć możliwość wyboru, na jakiej zasadzie chce być zatrudniony".