W polskich szkołach panuje segregacja. Dzieci biedniejszych rodziców już na początku nauki są oddzielane od zamożniejszych kolegów, a zdolniejsze idą do jednej klasy z równie zdolnymi - donosi "Dziennik". Gazeta powołuje się na ustalenia z raportu o stanie oświaty przygotowywanym przez naukowców i pedagogów skupionych w konwersatorium "Doświadczenie i Przyszłość" .

Dzieci segreguje się na podstawie ankiet, które wypełniają ich rodzice. Są w nich pytania o miejsce pracy, stanowisko, zarobki, liczbę pokoi w mieszkaniu. Takie praktyki mają miejsce w niemal każdym polskim mieście.

Szkoły - jak wynika z badań Instytutu Spraw Publicznych - często uzasadniają segregację chęcią lepszej organizacji pracy. Pojawia się więc np. podział na klasy "świetlicowe" i "nieświetlicowe", a więc złożone z uczniów miejscowych lub dojeżdżających. Jeszcze inny mechanizm to tzw. klasy pakietowe - do jednej trafiają uczniowie, których rodzice płacą za dodatkowe zajęcia z angielskiego, muzyki i informatyki. W drugiej nie ma żadnych zajęć dodatkowych, bo opiekunów na nie nie stać.

Według współautorki raportu, dyrektor prestiżowego warszawskiego gimnazjum Krystyny Starczewskiej, jedną z przyczyn segregacji są rankingi. Dla szkół, zwłaszcza niepublicznych, liczą się przede wszystkim wyniki końcowe, dlatego nie chcą przyjmować dzieci, które mogą im obniżyć poziom - tłumaczy.