Nie kupimy nowych autobusów, nie wyremontujemy dróg, nie będziemy mogli sięgać po pieniądze z Unii, aby inwestować. Samorządy alarmują, że resort finansów zahamuje ich rozwój, zmieniając zasady zadłużania się gmin, miast i powiatów. Oskarżają rząd, że na ślepo chce ograniczać samorządowe zadłużenie, chociaż to tylko 6 proc. długów publicznych. 94 procent leży po stronie rządu.

Na razie samorządy apelują do premiera o uchylenie decyzji ministra finansów. Potem grożą skargą do Trybunału Konstytucyjnego. Tym bardziej, że - jak mówią samorządowcy - rząd zrzuca na ich barki coraz to nowe zadania - np. finansowanie budowy żłobków - a nie daje na to środków. To oznacza, że to rząd wpycha samorządy w długi. Nie zabrał zadań, nie dał dodatkowych dochodów, w związku z tym zrobił deficyt - mówi prezydent Poznania Ryszard Grobelny.

Grobelny podkreśla, że minister finansów chce jeszcze bardziej ograniczyć możliwości pożyczkowe gmin i miast niezależnie od tego jak duże długi już mają samorządy. A to w samorządach ma oznaczać tylko jedno - koniec inwestycji. Można nie wybudować drogi, ale nie można zwolnić nagle wszystkich nauczycieli czy nie można nagle zwolnić wszystkich urzędników, w związku z tym na początku będą rezygnować tylko z inwestycji - dodaje.

Samorządowcy pokazują wykresy, z których wynika, że na inwestycje wydają aż jedną czwartą swoich budżetów. Rząd na inwestycje wydaje 5 procent.