Krakowska policja odnalazła samochód, który został skradziony razem ze sprzętem polskiej kadry narciarzy alpejskich. Auto z nartami o wartości ponad 220 tysięcy złotych zniknęło sprzed jednego z hipermarketów pod koniec września.

Policji udało się odnaleźć tylko kilka z ponad 20 skradzionych par nart. To najnowsze modele wyczynowych zjazdówek, na których alpejczycy mieli się przygotowywać do zimowych startów.

Według policji, 32-latek, który został zatrzymany pod zarzutem kradzieży samochodu i sprzętu zdążył już sprzedać pozostałe narty paserowi. W jego domu natrafiono natomiast na tyczki slalomowe i urządzenia do pomiaru czasu, które także zniknęły.

Podczas kradzieży w samochodzie znajdowało się ponad 20 par nart firm Atomic i Head, fotokomórki do pomiaru czasu, 100 kompletów tyczek narciarskich, maszyna do serwisowania nart, siedem par butów narciarskich oraz cztery skrzynie z całym materiałem do przygotowania nart oraz zorganizowania profesjonalnego treningu.

Wygląda na to, że złodziej ukradł auto, nie mając świadomości co znajduje się w środku. Na parkingu krakowskiego centrum handlowego obserwował przyjeżdżające auta. Widząc samochód dostawczy spodziewał się znaleźć w środku wartościowy towar. Nie wiedział, że był to pojazd należący do alpejczyków.