​Przetarg na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2011 roku był ustawiony. Dlatego resort dyplomacji chce, by oskarżeni oddali 14 mln zł - informuje "Rzeczpospolita".

​Przetarg na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2011 roku był ustawiony. Dlatego resort dyplomacji chce, by oskarżeni oddali 14 mln zł - informuje "Rzeczpospolita".
Jacek Czaputowicz /JUSTIN LANE /PAP/EPA

Jak czytamy w "Rz", zamówienie na kompleksową obsługę spotkań i konferencji podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej (od 1 lipca do 31 grudnia 2011 roku) zorganizowało MSZ, gdy resortem kierował Radosław Sikorski, a wygrało go konsorcjum trzech firm.

Koszt usługi wynosił tylko 19 mln zł, ale ministerstwo zapłaciło zwycięzcy przetargu aż 34 mln zł. Prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne ustaliły, że przetarg był ustawiony, na co pozwolili także ówcześni urzędnicy resortu - podaje gazeta.

Jak dowiedziała się "Rz", MSZ chce, by uczestnicy zmowy po zapadnięciu wyroku skazującego oddali 14 mln zł, które zyskali w jej wyniku.

(az)