Koniec pierwszej tury rozmów dotyczących sprzedaży kopalni Makoszowy w Zabrzu. Negocjacje, w których biorą także udział związkowcy - są utajnione. Firma, która chce kupić zabrzańską kopalnię, będzie m.in. musiała spłacić około 250 milionów złotych pomocy publicznej. Musi też mieć pieniądze na dalsze funkcjonowanie kopalni.

Kopalnię chce kupić spółka z województwa świętokrzyskiego. Była to jedyna złożona oferta przetargowa. 

Kopalnia Makoszowy znajduje się obecnie w strukturach Spółki Restrukturyzacji Kopalń i pozostanie tam jeszcze przez cały następny rok. Jeśli transakcja sprzedaży się nie uda, zakład zostanie zlikwidowany. Górnicy mogliby wówczas odejść do innych kopalń, przejść na emerytury lub skorzystać z odpraw.

Załoga nie chce się zgodzić na ewentualną likwidację. Górnicy twierdzą, że w kopalni jest węgiel, który można wydobywać. Nie kryją też rozczarowania, że do przetargu nie zgłosiła się żadna znacząca firma państwowa, na przykład z branży energetycznej.

Chcielibyśmy lepiej zapoznać się z dokumentacją, żeby lepiej przygotować się do transakcji - mówi Jakub Borowiec z firmy, która chce kupić "Makoszowy". Rozmowy nada trwają, jesteśmy również w kontakcie z firmami finansowymi, które nas w tym projekcie wspierają - dodaje. 

Niebawem ma być ustalony termin kolejnego spotkania ws. sprzedaży kopalni.

(mal)