Gazowa wojna między Rosją i Białorusią potrwa zaledwie kilka dni - uważają rosyjskie gazety. Na to też liczą Grazprom i Kreml, które chcą zmusić Aleksandra Łukaszenko do kompromisu i ukarać go za cyniczne zachowanie.

Łukaszenko nie chce zgodzić się na rosyjską cenę gazu, choć i tak jego cena jest dużo niższa od cen gazu sprzedawanego np. Polsce. Co więcej, białoruski przywódca groził Moskwie, że jeśli Rosjanie wstrzymają dostawy, to będzie kradł gaz z rurociągów tranzytowych. Kreml - jak piszą rosyjskie gazety – stracił w końcu cierpliwość.

Zakręcenie kurka uderza też w Polskę, Litwę, Łotwę i wschodnie Niemcy; Rosjanie liczą jednak, że wszystkie te kraje mają zapasy gazu, chcą też zwiększyć tranzyt przez Ukrainę. Najgorzej jest w Kaliningradzie, gdzie nie ma żadnych zapasów gazu. Moskwa sądzi, że Łukaszenko złamie się w ciągu paru dni. Jak napisała gazeta „Kommersant”, wojna z Mińskiem kosztuje Gazprom 7 milionów dolarów dziennie.

07:30