​Kilkadziesiąt osób w piątek wzięło udział w przemarszu pod tytułem: "Requiem dla sądów" w Łodzi. Uczestnicy tego niemego protestu przeszli ulicą Piotrkowską od siedziby Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego do budynku Sądu Okręgowego. W ten sposób łodzianie podkreślali brak zgody na aktualnie wprowadzaną reformę sądownictwa w Polsce.

Chyba nie ma znaczenia to, czy jeszcze wierzymy w to, że nasze protesty coś zmienią - mówi jeden z uczestników marszu. To jest akt ostatniej desperacji. Coś robić trzeba, niezależnie od tego, na ile ma to szanse powodzenia - dodaje.

Inny z protestujących mówi: Jesteśmy teraz demonstrantami wyklętymi. A chodzi przecież o to, żeby pokazać, że jeszcze jest przyzwoitość i że się jest przyzwoitym człowiekiem. Tę rosnącą machinę autorytaryzmu czy nawet totalitaryzmu, można powstrzymać, bo nas jest więcej, zwykłych obywateli, a ludzie nie dostrzegają tego, co się dzieje. To jest dla mnie dramat!