Dziś okaże się, czy budżet Kołodki pobije kolejny rekord. Pierwszy to rekord optymizmu co do zakładanych w nim wskaźników. Drugi być może padnie już w grudniu - rekord szybkości uchwalania. Parlament wprawdzie ma na przyjęcie budżetu 5 miesięcy, ale czas ten ma zostać skrócony o niemal połowę.

Od daty przekazania projektu ustawy budżetowej Sejmowi do chwili jej uchwalenia mogą upłynąć nawet 4 miesiące. Do tego trzeba dodać 21 dni, które ma jeszcze Senat i 7 dni dla prezydenta.

Tymczasem Marszałek Borowski chce, by budżet został uchwalony w grudniu, praktycznie na Gwiazdkę, a podpisany przez prezydenta najpóźniej w Sylwestra: Po raz pierwszy w historii Sejmu ustawa budżetowa wejdzie w życie z dniem 1 stycznia - zapowiada Borowski.

Wiadomość ta jest na pozór dobra - wszak czas to pieniądz. Jednak takie szalone tempo oznacza, że rząd otwarcie traktuje parlament jako bezwolną maszynkę do głosowania. Wprawdzie projekt budżetu musi zostać zatwierdzony przez Sejm i Senat, ale rząd najwyraźniej nie bierze pod uwagę poważnych zmian ustawy. Wygląda na to, że mniejszość, w tym wypadku opozycja, z założenia nie ma racji.

Próbką tempa, w jakim Sejm przyjmować będzie budżet, była ekspresowa praca izby nad abolicją podatkową.

21:20