Straty po ubiegłorocznym wypadku cystern kolejowych w Białymstoku wyniosły co najmniej 30 mln zł. Tak wynika z raportu który opublikowała właśnie Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych. W wyniku zderzenia dwóch pociągów towarowych wybuchł olbrzymi pożar, którego gaszenie trwało wiele godzin. Była to jedna z najpoważniejszych akcji gaśniczych ostatnich lat.

Z raportu wynika, że do wypadku doszło przede wszystkim z powodu nieuwagi maszynistów jednego z pociągów. Zignorowali oni wskazania semafora, wjechali na tor, na którym nie powinni byli się znaleźć i uderzyli w bok drugiego pociągu.

Do podobnych wniosków dotyczących winy doszła też prokuratura kilka dni po katastrofie. Komisja dodaje jednak szereg innych nieprawidłowości.

Pociąg, który został uderzony, wyjechał ze stacji zbyt wcześnie w stosunku do rozkładu jazdy, wyruszył także z niewłaściwego toru. Komisja ustaliła też, że dokumentacja na stacji Białystok nie była prowadzona w sposób prawidłowy. Do wypadku przyczyniło się też niewłaściwe umieszczenie semafora - jego obserwacja była utrudniona przez prowadzących pociągi.

Maszyniści, którzy zagapili się i doprowadzili do zderzenia byli, zdaniem Komisji, przemęczeni, bo pracowali dłużej, niż powinni. Nie mieli wszystkich wymaganych przepisami badań lekarskich, a ich bezpośrednim pracodawcą była firma, która nie ma licencji na przewóz towarów niebezpiecznych. Do tego druga lokomotywa wchodząca w skład tego pociągu miała wyłączone automatyczne czujniki ostrzegające o zbliżających się przeszkodach na torach.

Komisja Badania Wypadków Kolejowych przedstawiła też ostateczny szacunek strat w infrastrukturze - to ponad 30 mln złotych. Do tego należy doliczyć koszty produktów naftowych przewożonych w cysternach, które się spaliły.

Zobacz raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych dot. wypadku