Na 25 lat więzienia skazał sąd 56-latka z Radomia za zabójstwo żony. Kobieta była dyrektorką jednej ze szkół w podradomskiej miejscowości. Zaginęła w grudniu 2016 r, w niejasnych okolicznościach. Jej ciało znaleziono po kilku miesiącach w rzece.

Na 25 lat więzienia skazał sąd 56-latka z Radomia za zabójstwo żony. Kobieta była dyrektorką jednej ze szkół w podradomskiej miejscowości. Zaginęła w grudniu 2016 r, w niejasnych okolicznościach. Jej ciało znaleziono po kilku miesiącach w rzece.
Zdjęcie ilustracyjne /Jacek Skóra /RMF24

Sąd przyznał także po 200 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę córce i dwóm synom kobiety, którzy w procesie występowali w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Wyrok nie jest prawomocny.

Prokuratura oskarżyła Piotr W. o to, że grudniu 2016 r, "działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia żony Danuty" zadał jej wielokrotnie uderzenia w tył głowy tępym, twardym narzędziem, powodując liczne rany głowy, łącznie ze złamaniami kości czaszki. Według śledczych mężczyzna następnie obciążył ciało bloczkiem betonowym i wrzucił je do rzeki Pilicy w okolicy Białobrzegów.

Piotr W. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Małżonkowie W. od sześciu lat byli w separacji, ale mieszkali w tym samym domu: mąż na parterze, a żona na piętrze. Jesienią Danuta D. złożyła pozew o rozwód. Piotr W. zamordował ją na kilka dni przed planowaną pierwszą rozprawą rozwodową.

Sąd podkreślił, że postępowanie w sprawie zabójstwa kobiety miało charakter procesu poszlakowy. W opinii sądu łańcuch poszlak w niniejszej sprawie został zamknięty. Każda z nich została ustalona w sposób niebudzący wątpliwości. Zespół tych poszlak prowadzi do stwierdzenia jednej tylko wersji zdarzenia, z której wynika, że to oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu - uzasadniła wyrok sędzia referent.

Sąd wykluczył wersję, że zabójstwa Danuty W. mogła dopuścić się inna osoba.

(mch)