​"20 lat po powodzi emocje może już nieco opadły, ale ta powódź nadal w nas tkwi" - mówi jednak z mieszkanek Raciborza. A Mirosław Lenk, prezydent miasta, dodaje: "Jak tylko w Raciborzu dłużej pada deszcz, część ludzi od razu idzie na wały i sprawdza poziom wody".

Nikt nie spodziewał się katastrofy. Na początku lipca 1997 roku woda zaczęła wdzierać się na pola i do niektórych wiosek pod Raciborzem. Ale tak już w przeszłości bywało. Woda podnosiła się, zalewała trochę terenu w okolicy i szybko się cofała. Dlatego nikt nie brał pod uwagę najgorszego. Jednak wieczorem 8 lipca woda z Odry i kanału Ulga wdarła się na ulice Raciborza.

Dopiero następnego dnia, rano, jak zobaczyłem, co jest za oknem, uświadomiłem sobie, że to katastrofa - mówi jeden z mieszkańców Raciborza. Miasto zostało wtedy odcięte od świata.

To był żywioł, który trudno opisać. Dla porównania - teraz Odra ma niespełna dwa metry wysokości. 7 lat temu, kiedy również było niebezpiecznie, sięgnęła poziomu 10 metrów, ale ile miała 20 lat temu, nie sposób nawet obliczyć - mówi obecny prezydent Raciborza.

W mieście w kilku miejscach są dziś tabliczki, które informują o wysokości fali powodziowej. Ta umieszczona na kamienicy przy ulicy Mickiewicza wskazuje poziom ponad dwóch metrów. Niewiele niżej sięgnęła woda na budynku straży pożarnej. Siłę tego żywiołu widać na zdjęciach zrobionych przez mieszkańców. Teraz trafiły one na specjalną wystawę. Powiększone fotografie umieszczone na specjalnych tablicach stoją tuż nad brzegiem spokojnej dziś Odry. 20 lat temu to miejsce było pod wodą. Podobnie jak pobliski stadion, gdzie woda utrzymywała się najdłużej i trudno ją było wypompować.

Na wystawie jest 60 zdjęć. Chcieliśmy pokazać, jak wyglądało to miasto oczami tych, którzy tu wtedy byli - mówi Stanisław Mrugała z urzędu miejskiego w Raciborzu.

20 lat temu woda zalała 4,5 tysiąca ha miejskiej przestrzeni. Pod wodą było prawie 1500 domów i mieszkań, ponad 20 szkół i kilkanaście instytucji oraz największe w mieście zakłady. Przez 15 kolejnych lat na likwidowanie skutków powodziowych i ochronę przeciwpowodziową wydano tam prawie 55 milionów złotych.

7 lat temu Racibórz również był zagrożony powodzią. Uratował nas wtedy ukończony w 2002 roku polder Buków, który przyjął nadmiar wody. Ponadto podniesione i umocnione zostały wały, usprawniono też sieć śluz i kanalizację burzową. Dlatego w mieście jest już dużo bezpieczniej - mówi Jan Pawnik, szef straży pożarnej w Raciborzu.

Ale miasto nadal czeka na gigantyczny, przeciwpowodziowy zbiornik. Ma być ukończony za dwa lata, choć pewności nie ma, bo w przeszłości termin zakończenia tej największej obecnie w kraju inwestycji przeciwpowodziowej wielokrotnie przesuwano. Zbiornik ma zabezpieczać przed ewentualnym zalaniem obszar wzdłuż Odry od Raciborza aż po Wrocław. Mieszka tam 2,5 miliona ludzi.

(az)