"W związku z informacjami, które usłyszałem podczas spotkania z osobami pokrzywdzonymi, a upublicznionymi w tekstach red. Zbigniewa Nosowskiego oraz reportażu „Najdłuższy proces Kościoła”, uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania, nie mają żadnego usprawiedliwienia" - stwierdził w specjalnym oświadczeniu Prymas Polski, arcybiskup Wojciech Polak - Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży. Hierarcha potwierdził jednocześnie, że w czerwcu ubiegłego roku spotkał się z dwoma osobami pokrzywdzonymi, którym towarzyszył dominikanin o. Marcin Mogielski i dwóch prawników.

"Wcześniej wiedziałem o sprawie niewiele, opierając się jedynie na przekazach medialnych. Ponieważ osobom pokrzywdzonym towarzyszyli doświadczeni prawnicy znający sprawę, uznałem, że osoby skrzywdzone będą miały wystarczającą pomoc, aby dokonać zgłoszenia do Stolicy Apostolskiej, zgodnie z obowiązującym w Kościele prawem. Ze swojej strony zaproponowałem wsparcie mojego Biura w przygotowaniu zgłoszenia oraz Fundacji Świętego Józefa w udzieleniu pomocy psychoterapeutycznej. Takimi ustaleniami zakończyło się to spotkanie" - stwierdził arcybiskup Wojciech Polak, relacjonując spotkanie z czerwca 2020 r. 

"Po obejrzeniu reportażu jest mi przykro, że nie sprostałem oczekiwaniom osób pokrzywdzonych, co wyraził w filmie jeden z uczestników spotkania. Wskazane powyżej ustalenia z osobami obecnymi na spotkaniu oraz podjęte działania, miały bowiem na celu, zgodnie z moimi uprawnieniami jako delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, wyjść im naprzeciw" - przyznał.

"Chciałbym jeszcze potwierdzić, że jako delegat KEP zostałem poinformowany o dokonaniu zawiadomienia w tej sprawie do Stolicy Apostolskiej. Osądzenie sprawy jest wyłączną kompetencją Stolicy Apostolskiej" - zaznaczył abp Polak.

W reportażu TVN 24 "Najdłuższy proces Kościoła" przedstawiono informacje, że ks. Andrzej Dymer wykorzystywał seksualnie osoby nieletnie, a szczecińscy biskupi wiedzieli o tym od 1995 r. Śledztwo wszczęto jednak dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 r. W tym samym roku kościelny trybunał skazał duchownego za molestowanie seksualne wychowanków. Dymer złożył apelację. 

W 2021 r. ostatecznego wyroku instytucji Kościoła ws. ks. Dymera wciąż nie ma. Nie zapadł także wyrok przed sądami świeckimi - przestępstwa się przedawniły.

Przez wiele lat duchownego nie spotkała ani kara, ani ostracyzm w Kościele instytucjonalnym. Przez długi okres nie odsunięto go też od pracy z dziećmi. Z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego w Szczecinie ks. Andrzej Dymer został odwołany 12 lutego.