Protestujący, którzy są zainteresowani spotkaniem z Janiną Ochojska w Centrum Medialnym, będą mogli wrócić i kontynuować protest - zapewnił we wtorek dyrektor CIS Andrzej Grzegrzółka. Odniósł się w ten sposób do obaw protestujących, że wyznaczenie centrum na miejsce spotkania jest próbą usunięcia ich z Sejmu.

We wtorek szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska poinformowała na Twitterze, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński wyraził zgodę na jej wejście do Centrum Medialnego Kancelarii Sejmu, ale nadal nie może wejść na korytarze sejmowe, by spotkać się tam z protestującymi.

"Marszałek @MarekKuchcinski wyraził zgodę na wejście do Centrum Medialnego @KancelariaSejmu a nie do Sejmu do protestujących. Czy to próba wyciągnięcia ich z budynku Sejmu? Nie mogę do tego przyłożyć ręki. Apeluję o pozwolenie wejścia do Sejmu #WspieramyStrajkOkupacyjnyRON" - napisała na Twitterze szefowa PAH.

Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu został we wtorek zapytany przez dziennikarzy, dlaczego Ochojska nie może wejść na korytarze sejmowe, by tam porozmawiać z protestującymi. Odpowiedział po raz kolejny, że sytuacja w Sejmie jest wyjątkowa i w związku z akcją protestacyjną wprowadzono inne zasady obecności na terenie kompleksu sejmowego. Dlatego posiłkujemy się takim rozwiązaniem jak Centrum Medialne - dodał.

Po spotkaniu można wrócić do protestu

Grzegrzółka zadeklarował, że jeżeli ktoś będzie zainteresowany spotkaniem z Janina Ochojską w Centrum Medialnym, wówczas "może na to spotkanie pójść i wrócić kontynuować swoją akcję protestacyjną".

Zaznaczył, że w Centrum Medialnym panują dobre warunki do rozmowy zarówno w obecności mediów, jak i w obecności wszystkich stron.

Każda forma współpracy, mediacji jest dobra. Myślę, że to jest też właściwe miejsce do tego, by o takich sprawach rozmawiać. Jednocześnie to nie jest chytry plan kancelarii ani fortel, który zaplanowaliśmy, aby kogoś stąd wyprowadzić, a potem go nie wpuścić - powiedział Grzegrzółka.



Janina Ochojska, pytana w poniedziałek w RMF FM o to, czy mogłaby być mediatorem w rozmowach rządu z protestującymi, powiedziała: "Ja raczej mogłabym być ani nie fachowcem, ani nie fachowym mediatorem, tylko osobą, która być może mogłaby ułatwić pewne rozmowy". 

Ja wierzę w dialog. Ja wierzę w to, że można rozmawiać i należy rozmawiać i szukać kompromisu - dodała szefowa PAH. Jestem od 62 lat niepełnosprawna, wiem z czym te problemy niepełnosprawności się wiążą - wyjaśniła.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych w Sejmie trwa od 18 kwietnia

Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym", dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku - dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.

Protestujący uważają, że zrealizowano jeden postulat - podniesienia renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z już opublikowaną ustawą renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Opublikowano już także ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.

(ł)