Zamieszanie z wizytą rehabilitantów u protestujących w Sejmie niepełnosprawnych. Kancelaria Sejmu, która najpierw się na to nie zgodziła, później poinformowała, że szuka sali na spotkanie. Później zgodziła się co prawda na wejście rehabilitantów na teren Sejmu, ale tylko do sejmowego hotelu.

Niepełnosprawni i ich opiekunowie nie zgodzili się na taką propozycję. Obawiali się, że jeśli wyjdą z Sejmu, to nie będą już mogli do niego wrócić. Nie wybieramy się stąd nigdzie. Uważamy, że równie dobrze taki masażysta mógłby wnieść tutaj łóżko - mówi Iwona Hartwich. Jak dodała, to wspólna decyzja wszystkich protestujących tutaj opiekunów. 

Kancelaria Sejmu nie godziła się na wstęp dla fizjoterapeutów w samym Sejmie, lecz jedynie do sejmowego hotelu, bo jak twierdziła tam są odpowiednie warunki.

Rodzice osób niepełnosprawnych protestują w Sejmie od środy. W piątek z protestującymi rodzicami osób niepełnosprawnych i ich podopiecznymi spotkali się już prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.

Szef rządu w piątek zapowiedział utworzenie specjalnego funduszu wsparcia osób niepełnosprawnych. Złożyłaby się na niego danina, pochodząca od osób najlepiej zarabiających.

Dla protestujących priorytetowe są dwa postulaty. Pierwszy z nich to wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego; dodatek miałby nie być wliczany do dochodu osoby niepełnosprawnej.

Drugi to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.


(mpw)