Po wpłaceniu 50 tys. zł kaucji były prokurator apelacyjny z Katowic Jerzy Hop wyszedł z aresztu. Hop oskarżony jest o wyłudzenie 1,7 mln zł, w areszcie spędził trzy lata. Dalej czuję się niewinny - powiedział po wyjściu z aresztu.

Zdaniem prokuratury, Hop w latach 1993-2002 zapraszał szefów firm na spotkania, podczas których przedstawiał im trudną sytuację prokuratury, wskazując na jej potrzeby i braki, np. sprzętu biurowego. W rzeczywistości sprzętu nie kupowano, a pieniądze trafiały do kieszeni prokuratora. W ten sposób miało zostać oszukanych 65 firm i osób. Hopowi grozi do 10 lat więzienia.

Hop nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że został wmanewrowany przez dawnego przyjaciela, a obecnie współoskarżonego Krzysztofa G., który od lat bez jego wiedzy miał prowadzić działalność przestępczą. O tym, że coś jest nie w porządku, miał się dowiedzieć z prasy.

To firma G. miała dostarczać prokuraturze sprzęt zakupiony przez darczyńców i wystawiała faktury. Zdaniem oskarżenia, po zakończeniu współpracy z Krzysztofem G. Hop sam fałszował faktury, podrabiając podpis i pieczątkę wspólnika. Hop temu zaprzecza. G. przyznał się do udziału w wyłudzeniach i chce się dobrowolnie poddać karze. Odpowiada w procesie z wolnej stopy.

Przed aresztem w Katowicach był nasz reporter Marcin Buczek. Posłuchaj jego relacji: