Ze szpitala wypisano dwóch z sześciu policjantów, rannych podczas blokady drogi w Łódzkiem. Funkcjonariusze ucierpieli podczas pościgu w Piotrkowie Trybunalskim. Na jednej z dróg ustawili blokadę, która miała zatrzymać uciekającego passata. Kierowca samochodu nie wyhamował, auto odbiło się od przydrożnej barierki i uderzyło w stojących przy radiowozie policjantów.

Najciężej ranny policjant ma złamane nogi, trzech odniosło tylko drobne obrażenia. Zadrapania, stłuczenia, rozcięcia skóry, niewymagające zabiegów operacyjnych - wyjaśnia w rozmowie z reporterką RMF FM, Agnieszką Wyderką, Adriana Sikora, rzecznik łódzkiego szpitala Kopernika:

Sprawcy wypadku, mężczyźni w wieku 24 i 34 lat, nie zostali jeszcze przesłuchani, najpierw muszą wrócic do zdrowia. Po opuszczeniu szpitala z pewnością usłyszą jednak zarzuty. Policja podejrzewa ich o włamania, bo w samochodzie znaleziono nożyce używane przy kradzieżach oraz papierosy.

Jednak to nie koniec listy grzechów mężczyzn – zaznaczyła w rozmowie z reporterką RMF FM Mirosława Kraszewska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. Gdyby nie mieli nic na sumieniu, najprawdopodobniej zwyczajnie zatrzymaliby się w Piotrkowie już do pierwszej kontroli - dodała.

Sprawcy wypadku, uciekając przed policją, najwyraźniej stracili rozum. Mężczyźni jechali z prędkością 160-170 kilometrów na godzinę, przejechali na czerwonym świetle, natomiast na pasach o mały włos nie potrącili pieszego, zmuszając go do ucieczki.