Dwóch policjantów czeka co najmniej nagana, pozostałym czterem się upiekło, ale tylko dlatego, że ich sprawa się przedawniła. Funkcjonariusze ze Szczecina odpowiedzą za nielegalne korzystanie z policyjnych baz danych. Sprawdzali w nich swoją koleżankę z pracy. Policjantka odkryła to i poskarżyła się przełożonym.

Po 3 miesiącach wewnętrznego postępowania policja wszczęła przeciwko dwóm funkcjonariuszom postępowanie dyscyplinarne. Odpowiedzą za nieuprawnione korzystanie z baz danych, do których mieli dostęp. Zgodnie z wytycznymi  Komendanta Głównego Policji rozesłanymi do komend wojewódzkich 3 lata temu to surowo zabronione. Jak napisał komendant, z baz można korzystać "tylko w celu zapobieżenia lub wykrycia przestępstw oraz identyfikacji osób. Niedopuszczalne jest przetwarzanie informacji z tych zbiorów, w szczególności w celach prywatnych". Tymczasem policjanci ze Szczecina sprawdzali, gdzie mieszka i skąd pochodzi ich koleżanka, oraz jakie ma samochody.

Aby zalogować się do Centralnej Ewidencji Ludności, Centralnej Ewidencji Pojazdów czy do Krajowego Systemu Informacji Policji funkcjonariusz musi wprowadzić swój numer identyfikacyjny oraz numer sprawy, do której dokonuje sprawdzenia. W przypadku funkcjonariuszki pojawiał się lakoniczny wpis, że jej dane kontrolowano "do sprawy". Kobieta, której dane wielokrotnie sprawdzano nie była jednak podejrzaną. Policjantów czeka postępowanie dyscyplinarne, ale mimo, że naruszenie ochrony danych osobowych to przestępstwo, policja nie przekazała sprawy do prokuratury.

Policjanci uznali, że w tym przypadku zostały tylko złamane wewnętrzne procedury. Ustaliliśmy, że w tym wypadku dane były sprawdzane tylko na użytek prywatny. Nie naruszyli tajemnicy służbowej, a jedynie przepisy dotyczące okoliczności sprawdzania w tych systemach. Nie wynosili danych na zewnątrz - mówi Przemysław Kimon z Zachodniopomorskiej Policji. Oficerów ma czekać przykładna kara. Chcemy, żeby także do innych policjantów dotarło, że nieuprawnione korzystanie z baz danych wiąże się z odpowiedzialnością dyscyplinarną. Dane osobowe są dla nas najważniejsze - dodaje Kimon.

Pokrzywdzona: Funkcjonariusze śmieją się ze mnie

Pokrzywdzona w tej sprawie policjantka nie jest zadowolona z takiego obrotu sprawy. Jak mówi, z kolegami z pracy była w konflikcie, a to, że sprawdzali jej dane kilkukrotnie świadczy, że nie można nazwać tego jedynie incydentem. Już napisała skargę do MSW. Jak twierdzi, koledzy z komisariatu czują się bezkarni Funkcjonariusze śmieją się ze mnie, że mają pełne prawo do prywatnych sprawdzeń i nic im za to nie grozi - napisała w skardze do resortu. Domaga się objęcia jej sprawy szczegółowym nadzorem.

Systemy policyjne w teorii są dobrze chronione, nie każdy funkcjonariusz ma do nich dostęp. Ci z uprawnieniami mają specjalne karty chipowe, umożliwiające dostęp do baz. Logując się wpisują swoje hasło, wymagany jest też numer sprawy, której dotyczy sprawdzenie. Każde otworzenie bazy jest rejestrowane. Czuwa nad tym funkcjonariusz w komendzie wojewódzkiej. W praktyce policjanci mogą obejść te zabezpieczenia. Wystarczy wpisać fałszywy rejestr lub hasło "do sprawy". Dojście do tego, które użycie bazy było uzasadnione, a które nie jest w praktyce bardzo trudne. Trzeba porównać historię sprawdzeń z policyjnymi aktami.

To nie pierwszy przypadek przyłapania policjantów ze Szczecina na nielegalnym korzystaniu z baz danych. Ponad rok temu z pracy zwolniono funkcjonariusza, który dane sprawdzał na zlecenie biura detektywistycznego. Za każde sprawdzenie brał pieniądze.