Nie przez trzy dni, nie przez trzy miesiące, ale nawet przez pół roku doktor nauk prawnych i inicjator akcji Czyste Ręce - Włodzimierz Cimoszewicz mógł łamać ustawę antykorupcyjną - pisze dzisiejszy "Newsweek".

W aktach sądowych spółki BMC nie tylko brakuje informacji, że na początku 2002 roku polityk SLD zrezygnował - jak sam twierdzi - z kierowania radą nadzorczą tej firmy, ale nie ma nawet wzmianki o tym, że kiedykolwiek to zrobił - donosi Newsweek w tekście "Cimoszewicz. Półrocze ministra w BCM".

W innym artykule - "Bat na lewicę", tygodnik pisze też o kulisach odwołania wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Szwedowskiego na żądanie Włodzimierza Cimoszewicza. W NIK-u aż huczy od plotek, że błyskawiczne odwołanie Szwedowskiego miało zapobiec upublicznieniu - przynajmniej do wyborów raportu o nadużyciach w MSZ przy zakupie nowej siedziby dla resortu.Newsweek przypomina, że odpowiedzialność za tę przepłaconą o 20 milionów transakcję spada głównie na Włodzimierza Cimoszewicza.