Na 86 zdających aż 73 osoby nie zaliczyły w tym roku państwowego egzamin ze specjalizacji: anestezjologia i intensywna terapia. To rekordowy wynik. Oznacza, że ponad 85 procent lekarzy-rezydentów nie miało wiedzy, która jest wymagana w wykonywanym przez nich zawodzie.

W tym roku po raz pierwszy rezydenci mogli wybrać: czy zdają polski egzamin państwowy czy europejski. Ci zdolniejsi i lepiej przygotowani zmierzyli się z wcześniejszym egzaminem europejskim. To oczywiście spowodowało, że polski egzamin stał się niejako drugim terminem poprawkowym - zauważa dyrektor Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi dr Mariusz Klęcki.

Konsekwencją niezaliczonego egzaminu jest to, że lekarz-rezydent nie będzie mógł samodzielnie wykonywać pewnych zabiegów na salach operacyjnych, czy oddziałach intensywnej terapii. Dla pacjentów oznacza to, że lekarzy anestezjologów nie przybędzie.

Chociaż w Polsce mamy za mało lekarzy-anestezjologów, to nie może być taryfy ulgowej dla lekarzy-rezydentów, którzy starają się o zrobienie takiej specjalizacji i nie zdają egzaminu państwowego - tak tegoroczne wyniki testu specjalizacyjnego ocenia przewodnicząca komisji kształcenia podyplomowego Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi dr Elżbieta Jaszczuk. Ja odnoszę wrażenie, że koledzy uczą się na egzamin, tak jak to robili na studiach - dodaje Jaszczuk.

Ci, którzy nie zaliczyli egzaminu ze specjalizacji, mogą ponownie do niego podchodzić za pół roku.