Kazimierz Marcinkiewicz wystartuje w bitwie o ratusz warszawski. Najpierw będzie tam komisarzem. Po co mu to stanowisko? Nie chodzi chyba tylko o to, by mieć swojego człowieka za sterami stolicy, bo zmiana premiera dla osiągnięcia takiego celu, to jak strzał z armaty do wróbla. Może cel jest inny?

Niesłychanie popularny i medialny Marcinkiewicz ma przede wszystkim wygrać jesienne wybory. Pewne jest, że jako komisarz będzie miał ułatwione zadanie. Nasz reporter Paweł Świąder próbuje ustalić, na co jeszcze będzie stać naszą medialną gwiazdę:

Dlaczego PiS-owi tak bardzo zależy, by Marcinkiewicz zasiadał w Ratuszu? Politycy Prawa i Sprawiedliwości muszą najwidoczniej obawiać się, że nowy prezydent np. z Platformy pokazałby, jak nieporadnie rządził Lech Kaczyński.

Nieudolnie remonty dróg, opóźnianie najbardziej potrzebnych warszawiakom inwestycji, kontrowersyjne decyzje wydawane w biurze naczelnego architekta – to są wątpliwie zasługi poprzedniego prezydenta, które Marcinkiewicz mógłby maskować. Jeśli nawet taki jest cel, że Kazimierz Marcinkiewicz ma dopilnować, żeby nic nie ujrzało światła dziennego z rzeczy, które były nieprzyzwoite, to niech nie ma złudzeń – wcześniej czy później te rzeczy będą wychodziły. Na to nie ma siły – ocenia Julia Pitera z PO.

Zanim jednak ewentualne nieprawidłowości wyjdą na jaw, zawsze można robić dobrą minę do złej gry. A to Marcinkiewicz robi fenomenalnie.