Co najmniej kilkanaście tysięcy lekarzy nie będzie określać odpłatności na receptach. Wczoraj weszła w życie nowa ustawa refundacyjna. Razem z nią pojawił się nowy stempel: "Refundacja leku do decyzji NFZ".

Pieczątki na receptach stawiać będą medycy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego. Protestują w ten sposób przeciwko nałożeniu na nich obowiązku określania poziomu refundacji lekarstw. Chcemy leczyć, a nie zajmować się biurokracją - powiedział w rozmowie z RMF FM Krzysztof Bukiel z OZZL. Uznaliśmy, że jest to postępowanie korzystne zarówno dla pacjentów jak i dla lekarzy. Gdybyśmy mieli robić inne rzeczy, to znaczy weryfikować, czy pacjent jest ubezpieczony, czy ma dodatkowe przywileje w zakresie refundacji leków, to musielibyśmy się niczym innym nie zajmować tylko tym. A i tak nie byłoby pewne, czy dobrze byśmy to zrobili. Za każdy błąd grozi nam kara w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych - dodaje. Ta kara jest odroczona. Początkowo, będzie się wydawało, że wszystko jest dobrze. A za trzy lata, albo za pięć NFZ może przyjechać i powiedzieć, że okazało się, że pacjent nie był ubezpieczony i pan płaci za wszystkie leki, które pan mu wypisał a tych leków było za kilkadziesiąt tysięcy złotych- tłumaczy Bukiel.

Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy twierdzi, że pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ" medycy będą stawiać do momentu, aż ministerstwo zdrowia nie znowelizuje ustawy refundacyjnej. Przedstawiciele OZZL razem z Porozumieniem Zielonogórskim podkreślają, że po publikacji nowej listy refundacyjnej nie są w stanie określić stopnia refundacji konkretnego leku dla konkretnego pacjenta.

Bukiel chce, żeby w ustawie refundacyjnej zniknął przede wszystkim paragraf o karach dla lekarzy. Do tej pory, za błędy na receptach, w większości przypadków, odpowiadał nie lekarz, a przychodnia, która miała bezpośrednim kontrakt z NFZ.

Lekarze chcą też, aby na recepty zamiast poziomu odpłatności wróciła litera "P " przy pacjentach przewlekle chorych. Wtedy nie musieliby za każdym razem sprawdzać, ile kosztuje dany lek i jak jest refundowany. Chcą również, aby istniał jeden dokument potwierdzający, czy pacjent jest ubezpieczony, czy też nie ma ubezpieczenia. OZZL postuluje, aby od kar nakładanych przez NFZ można się było odwołać, najlepiej przed sądem.

Arłukowicz: Nowelizacji ustawy refundacyjnej nie będzie

Minister zdrowia w rozmowie z reporterem RMF FM powiedział, że lekarze nie powinni spodziewać się zgody na nowelizację ustawy i na wykreślenie kontrowersyjnych przepisów. Ani dziś, ani jutro nie dojdzie również do spotkania z medykami. Bartosz Arłukowicz spotka się lekarzami najwcześniej w środę. 4 stycznia zaplanowane jest spotkanie z Naczelną Radą Lekarską.

Opozycja apeluje o zmiany w ustawie refundacyjnej

SLD ma w najbliższych dniach złożyć w Sejmie projekt nowelizacji ustawy refundacyjnej. Chce m.in. przywrócić dotychczasowy sposób wypisywania recept. Prawo i Sprawiedliwość chce z kolei, by premier przedstawił na najbliższym posiedzeniu Sejmu informację o sytuacji w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej i nowej listy leków refundowanych.

Droga recepta z pieczątką Refundacja leku do decyzji NFZ

W piątek minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapewniał, że recepta ze stemplem "Refundacja do decyzji NFZ" zostanie zrealizowana. Jednak, jak ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz - może nas to słono kosztować.

Aptekarze mogą zrealizować receptę z pieczątką, ale lek sprzedadzą w najwyższej możliwej cenie. Na liście są bowiem takie preparaty, które w zależności od schorzenia, mają różny poziom odpłatności. Farmaceuta nie wie, na co choruje dany klient; nie ma przecież dokumentacji medycznej pacjenta.

Osoba przewlekle chora będzie musiała więc za swój lek zapłacić tak, jak zwykły pacjent. Różnice mogą wynieść nawet kilkadziesiąt złotych.

Szef resortu zdrowia podkreślał w piątek, że nie wyobraża sobie, by lekarz, który zna pacjenta przewlekle chorego, mógł skazać go na większe opłaty.

Co może zrobić pacjent, żeby zwiększyć swoje szanse na refundację?

Przed wejściem do doktora warto zapytać, czy wypisuje on recepty z podaniem refundacji. Jeżeli nie, pamiętajmy, że leczącego nas lekarza pierwszego kontaktu, możemy zmienić bezpłatnie dwa razy w ciągu roku.

Oczywiście nie mamy gwarancji, że inny lekarz, w innej przychodni, wypisze pełną receptę, ale warto spróbować. Pamiętajmy, że utrata pacjenta to dla lekarza strata finansowa, bo pieniądze idą za chorym.

Sprawa jest trudniejsza, kiedy wybieramy się do specjalisty. Trudno zrezygnować z wizyty, na którą najczęściej czekamy miesiącami. Warto więc już w aptece zapytać o zamiennik leku z recepty. Może się okazać, że nawet kiedy zapłacimy za niego pełną stawkę, będzie on tańszy niż refundowany lek bez zniżek na recepcie. Według nowej ustawy aptekarz ma obowiązek poinformowania nas o najtańszym zamienniku.