Polskie Linie Lotnicze LOT na razie nie mają zamiaru odwoływać połączeń przed zaplanowanym na czwartek strajkiem generalnym. W czwartek władze dwóch największych związków zawodowych działających w Locie chcą sparaliżować prace przewoźnika. Domagają się powrotu do dawnych dobrych warunków zatrudnienia.

Przewoźnik nie che odwoływać połączeń, bo władze spółki nie wierzą w powodzenie tego strajku.

Wczoraj firma wysłała do załogi list informujący, że ewentualny strajk byłby nielegalny. To była jasna sugestia, że osoby które wezmą udział w strajku muszą liczyć się z odpowiedzialnością za wywołane straty.

Spółka nieformalnie informuje też pracowników, że liderka strajku startuje w wyborach samorządowych. Jest kandydatką na radną z Bemowa. To z kolei sugestia, że to indywidualna akcja wyborcza.

Władze Lotu liczą więc na to, że pracownicy zignorują wezwanie do czwartkowego strajku. To jednak ryzykowna taktyka, bo jeśli strajk się odbędzie, to pasażerów pojutrze czeka chaos.


(nm)