W zimie Karpacz zamiera. Samorządowcy winią park i przepisy - informuje "Rzeczpospolita". Rewelacyjny mikroklimat zimą, ogromny potencjał rozwoju sportów zimowych. Ale w Karkonoszach leżących na terenie parku narodowego przedsiębiorcy nie rozwijają infrastruktury narciarskiej tak, jak by chcieli.

Bez zmiany przepisów i pomocy państwa nie poradzimy sobie. Połowa gminy znajduje się na terenie parku i aby przygotować nartostradę na Śnieżkę inwestor musi występować do ministerstwa o zgodę na wycinanie trawy. To absurd - mówi Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza.

Burmistrz wskazuje konkurencyjne gminy, które nie muszą się aż tak martwić o ochronę przyrody i biją rekordy popularności. Narciarze jadą do Zieleńca czy Świeradowa. Kiedyś były to gminy nieliczące się narciarsko, dziś frekwencja jest tam imponująca dzięki nowym gondolom oraz przygotowanym nowocześnie trasom - wylicza burmistrz Jęcek.

Zarzuty gmin odpiera Przemysław Tołoknow, zastępca dyrektora do spraw ochrony przyrody Karkonoskiego Parku Narodowego. Niejedna gmina w Karkonoszach chciałaby mieć taki napływ turystów jak Karpacz - podkreśla.

(ug)