Praca bez umowy, a na koniec także bez zapłaty. Tak osoby zatrudnione na umowę zlecenie traktuje Ministerstwo Zdrowia. Co najmniej 20 pracowników zostało oszukanych przez resort Bartosza Arłukowicza. Jak ustalił reporter RMF FM, nie dostali pieniędzy, mimo że przychodzili do urzędu przez cały lipiec. Mamiono ich także przedłużeniem umów - co nie nastąpiło.

Pracownicy zorientowali się, że zostali oszukani przez resort, kiedy wczoraj przyszli do pracy i okazało się, że nie są już potrzebni, a ich komputery służbowe zostały zablokowane. Nikt im nie wyjaśnił, co dalej i kiedy dostaną zaległe pieniądze.

Jak się okazało, oszukani pracowali bez jakiejkolwiek umowy od początku lipca. 30 czerwca wygasły im bowiem umowy zlecenia. Dyrektorzy departamentów zapewniali jednak tych ludzi, że zostaną przedłużone. Teraz okazało się, że pracowali na czarno i za darmo: Przez cały lipiec i do dziś włącznie - potwierdza w rozmowie z naszym reporterem jedna z oszukanych kobiet.

Kobieta, z którą rozmawiał nasz dziennikarz chce zachować anonimowość, ale pójdzie do sądu. Jak mówi, nie mieści się jej w głowie, że można tak oszukiwać ludzi w Państwowym Urzędzie Centralnym. Z informacji reportera wynika, że w podobnej sytuacji jest co najmniej 20 osób - licząc jednak tylko jeden departament. Niewykluczone, że także w pozostałych są osoby, którym nie zapłacono za pracę.

Wiedzieli, że nie zapłacą od tygodni?

Nasz dziennikarz Konrad Piasecki dotarł do dokumentów, z których wynika że dyrektorzy resortu już od kilku tygodni wiedzieli, że nie podpiszą umów i nie zapłacą co najmniej 10 osobom. Powiedzieli im jednak o tym dopiero wczoraj.

To, dlaczego zainteresowani dowiedzieli się o sprawie tak późno, tłumaczyli brakiem pieniędzy. Sęk jednak w tym, że o problemie z wypłatami i umowami dyrektorzy informowali się wzajemnie pismem już 11 lipca, a potem przez niemal miesiąc mamiono urzędników zapewnieniami, że sprawa zostanie jakoś załatwiona.

Co gorsza część z osób, które pracowały bez ważnej umowy, czyli de iure, nie miały nic wspólnego z ministerstwem. Zostały one w tym czasie dopuszczone do negocjacji z firmami farmaceutycznymi i poznawały tajniki ofert związanych z tworzeniem listy leków refundowanych.

Zobacz dokument z Ministerstwa Zdrowia