Około połowy wszystkich gabinetów podstawowej opieki zdrowotnej w Polsce nadal nie podpisało umów z Narodowym Funduszem Zdrowia - ustalił nasz reporter Paweł Balinowski. Lekarzom z Porozumienia Zielonogórskiego zostały trzy dni na negocjacje z Ministerstwem Zdrowia, a tymczasem spraw dotyczących finansowania zostało do omówienia ciągle zbyt dużo.

Jeśli część lekarzy zamknie drugiego stycznia gabinety, to przychodnie, np. na Saskiej Kępie w Warszawie, staną się wyjątkowo zatłoczone. 

Kolejki mogą się więc bardzo wydłużyć, ale resort zdrowia zapewnia co prawda, że ma "plan B" na taką ewentualność. Polega on na tym, że tam, gdzie nie będzie umów, pacjentami zajmą się szpitalne SOR-y i izby przyjęć. 

Jednak w razie fiaska rozmów i tak można spodziewać się ogromnego bałaganu.