Poznańska prokuratura okręgowa rozwiewa wątpliwości: rodzice trzylatka, który zmarł w piątek w Poznaniu, byli tego dnia rano z chłopcem w szpitalu. Tymczasem w piątek powiedziano nam, że chłopca nie było na miejscu.

To rodzice powiedzieli policji, że byli w szpitalu. W piątek komisja wysłana przez marszałka województwa na podstawie monitoringu i rozmów z pielęgniarkami stwierdziła jednak, że dziecka na izbie przyjęć nie było.

Co ciekawe, prokurator Magdalena Mazur-Prus powiedziała naszemu reporterowi, że wersje rodziców i pielęgniarki się nie wykluczają. Jak się okazało, rodzice z dzieckiem byli w szpitalu, ale co potwierdza monitoring, tylko matka podeszła do recepcji i rozmawiała z pielęgniarką. Ta na opis objawów zasugerowała wizytę u lekarza rodzinnego.

W przychodni dziecko zostało przyjęte natychmiast, bez kolejki. Po przebadaniu zostało jednak odesłane do domu. Wezwane do słabnącego chłopca pogotowie nie uratowało mu życia.

Dzisiaj odbyła się sekcja zwłok, ale dopiero za dwa tygodnie będzie wiadomo, dlaczego trzylatek zmarł.

(mal)