​To prawdopodobnie sprawy finansowe były przyczyną rodzinnego dramatu, który rozegrał się w miejscowości Kamionka Wielka pod Nowym Sączem w Małopolsce - poinformował Leszek Karp, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Jak nieoficjalnie ustalili w czwartek dziennikarze RMF FM, mężczyzna prawdopodobnie zabił swoją żonę i dziecko, a później popełnił samobójstwo.

W nocy ze środy na czwartek znaleziono zwłoki mężczyzny, który powiesił się w siedzibie swojej firmy. Odnaleziono także kilka listów - w jednym z nich była informacja o śmierci żony i dziecka.

Policjanci, która wkroczyli do mieszkania 34-latka, znaleźli zwłoki 34-letniej kobiety i jej 7-letniego syna.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że nie mieli oni żadnych ran ani śladów pobicia. Nie jest pewne, czy przyczyną ich śmierci było uduszenie. Śledczy nie wykluczają, że przyczyną zgonu mogło być otrucie.

Ciała kobiety i 7-latka przewieziono dziś do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Wkrótce zostaną przeprowadzone sekcje zwłok.

Policja wciąż przesłuchuje świadków oraz pracowników firmy, w której pracował 34-latek.

"Nic nie zapowiadało takiej tragedii"

Jeszcze w środę wieczorem widziałam tego chłopczyka, jak szedł po bułki do sklepu. Kompletnie nic nie zapowiadało takiej tragedii - opowiadała "Gazecie Wyborczej" kobieta mieszkająca w sąsiedniej klatce.

Gazeta podaje, że sąsiedzi zapamiętali ich jako szczęśliwą rodzinę. Młodzi, z pieniędzmi. Szybko się wzbogacili, nie kryli się zresztą z majątkiem. On jeździł dobrymi samochodami, opalony. Wyglądali naprawdę na szczęśliwą rodzinę - mówił jeden z sąsiadów. Niektórzy podejrzewają, że za tragedią mogły stać kłopoty w firmie.


(ł)