Nowe dokumenty w procesie dotyczącym tragedii pod Nangar Khel. Dziś przed sądem wyjaśnienia składał kapitan Olgierd C. - dowódca bazy Wazi Kwa. Nie przyznał się do zarzucanych mu w akcie oskarżenia czynów. Pokazał za to dwa dokumenty. Rozkaz wyjazdu na akcję i meldunek po jej wykonaniu.

W dokumentach nie ma mowy o rozkazie ostrzelania wioski. Tymi dokumentami chcemy wykazać, że podjęte przez pana kapitana działania w postaci wysłania plutonu szturmowego w pościg za talibami miało swoje uzasadnienie. Te działania były racjonalne i w tym kierunku zmierzały. Takie było zadanie, a nie rozkaz strzelania do wiosek. Takiego rozkazu nie mógł wydać - mówi reporterowi RMF FM Adam Pacyna, obrońca Olgierda C.:

Wątpliwości budzi fakt, że do tych dokumentów nie dotarli prokuratorzy podczas śledztwa. Olgierd C. wycofał się też z niektórych, dotychczasowych zeznań. Przyznał, że na mapie zadań nie zakreślił przed feralną akcją rejonów, gdzie żołnierze nie powinni otwierać ognia.

Oskarżonym żołnierzom grożą nawet kary dożywotniego więzienia. Sprawą zajmuje się pięcioosobowy skład sędziowski. Obrona będzie walczyć o włączenie do akt dowodów, na które w śledztwie nie godzili się prokuratorzy. Najważniejszy z nich dotyczy przeprowadzenia wizji lokalnej pod Nangar Khel. Żołnierze liczą na uniewinnienie.

Wskutek ostrzału wioski Nangar Khel przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. zginęło sześć osób – dwie kobiety i mężczyzna, a także troje dzieci; dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu. Trzy poważnie ranne osoby były leczone w Polsce. Zgodnie z miejscową tradycją wojsko "zrekompensowało" straty rodzinom poszkodowanych. W ramach zadośćuczynienia, bliskim zabitych i rannych wypłacono odszkodowanie, otrzymali także m.in. zwierzęta i mąkę.

Prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Sześciu z nich: chorążego Andrzeja Osieckiego, plutonowego Tomasza Borysiewicza, kapitana Olgierda C., podporucznika Łukasza B., starszego szeregowego Jacka J. i starszego szeregowego Roberta B. o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia. Siódmego - starszego szeregowego Damiana L. - oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności.

To pierwsza w historii polskiego wojska sprawa za złamanie konwencji haskiej i zabójstwo osób niebiorących udziału w działaniach wojennych.