Sąd Najwyższy przyjął zażalenie prokuratury wojskowej na październikową decyzję sądu wojskowego o zwróceniu jej sprawy żołnierzy oskarżonych o zabicie afgańskich cywilów. Oznacza to, że proces może się rozpocząć. Wszyscy oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy.

Sąd najwyższy uznał, że materiał zebrany przez prokuratorów wystarczy do rozpoczęcia procesu. Co nie znaczy, że obrońcy zrezygnują z wizji lokalnej, której przeprowadzenia się domagali. Na pewno będziemy wnosić o to, żeby wizję lokalną sąd przeprowadził - zapowiada mecenas Piotr Kruszyński:

W trosce o uczestników takiej wizji lokalnej prokuratura przekonuje, że jej przeprowadzenie w warunkach wojennych jest niebezpieczne. Teraz akta wrócą do Wojskowego Sądu Okręgowego. Proces może się rozpocząć za kilka miesięcy.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy w sierpniu 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób (w tym troje dzieci), dwie zmarły w szpitalu. Prokuratura wojskowa oskarżyła sześciu żołnierzy o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi dożywocie, jednego żołnierza o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat więzienia. Wszyscy oskarżeni, którzy byli aresztowani, są na wolności.

Wojskowy Sąd Okręgowy uzasadniał swą decyzję o zwróceniu sprawy prokuraturze istotnymi brakami postępowania, które mają polegać m.in. na niepełnej opinii o obrażeniach u pokrzywdzonych i niedokładnych oględzinach miejsca, z którego prowadzono ostrzał. Zdaniem WSO, także opinia biegłych co do broni i amunicji jest niejasna. Sąd wskazał ponadto na nieprzesłuchanie jako świadków zatrzymanych talibów, gubernatora prowincji, mieszkańców Nangar Khel i dwóch innych wiosek. Ponadto podniesiono m.in. nieuzyskanie przez śledczych korespondencji radiowej prowadzonej przez siły zbrojne.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Obrona twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii były wady broni i pocisków.