Nie ma zgody na budowę drugiej tamy na Wiśle. Jak ustalił reporter RMF FM, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy odrzuciła wniosek złożony wspólnie przez Energę i władze Włocławka - miasta, w którym znajduje się jedyna jak na razie zapora na największej z polskich rzek.

Nie ma zgody na budowę drugiej tamy na Wiśle. Jak ustalił reporter RMF FM, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy odrzuciła wniosek złożony wspólnie przez Energę i władze Włocławka - miasta, w którym znajduje się jedyna jak na razie zapora na największej z polskich rzek.
Jako najlepsze miejsce do budowy drugiego stopnia z elektrownią wodną wybrane zostało Siarzewo na 708 km Wisły / Tytus Żmijewski /PAP

Druga tama na Wiśle, zgodnie ze złożonym wnioskiem, miała zostać wybudowana w miejscowości Siarzewo pod Ciechocinkiem. To wspólna inicjatywa władz Włocławka i spółki Energa, która opracowała dokumentację projektową inwestycji.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy odrzuciła jednak ten wniosek. Głównym powodem negatywnej decyzji RDOŚ w tej sprawie są aspekty formalne - inwestycji tego typu nie ma w żadnych rządowych planach zagospodarowania. To w praktyce uniemożliwia wydanie zgody na budowę.

Ponadto, jak można przeczytać w uzasadnieniu, budowa tamy w Siarzewie miałaby wyjątkowo negatywny wpływ na środowisko naturalne - co ważne, jest to szczególnie chroniony obszar Natura 2000. Realizacja tej ogromnej inwestycji mogłaby być bardzo szkodliwa dla niektórych gatunków roślin i zwierząt - chodzi przede wszystkim o ryby, np. minoga rzecznego czy jesiotra. Co więcej, budowa na stałe zmieniłaby też charakter Wisły. Jak jednak podkreślają przedstawiciele RDOŚ, nad tymi aspektami można byłoby popracować, gdyby inwestycja znajdowała się we wspomnianych rządowych planach.

Miasto nie składa broni

Zdaniem władz Włocławka wybudowanie drugiej tamy, a tym samym odciążenie pierwszej, jest niezbędne, by zapewnić bezpieczeństwo przeciwpowodziowe w regionie. Włocławska zapora ma już 40 lat i - jak argumentują władze - mimo remontów nadal jest w kiepskim stanie. Dlatego władze zamierzają odwołać się od decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy.

Odwołanie zostanie złożone, gdy włodarze miasta oraz przedstawiciele spółki Energa zapoznają się z dokumentami. Na razie informują tylko, że nie zgadzają się z decyzją dyrekcji w sprawie negatywnego oddziaływania na środowisko.

(abs)